wtorek, 1 stycznia 2008

Rozważania na styku starego i nowego roku



Rozważania na koniec starego i początek nowego roku
Koniec starego i początek nowego roku jest szczególną okazją do zastanowienia się nad problemem naszego przemijania w ogóle i nad tym przemijaniem, które w pewnym momencie staje się już tylko znakiem zapytania. Wtedy przemijanie staje się wąziutką linią pomiędzy „bytem i niebytem”. Pomiędzy jestem, byłem i będę. Czy już byłem przed jestem? Czy jeszcze będę po byłem? W ogóle, co to jest istnienie i jaką ma postać, czy zawsze ma ono postać tylko materialną? Pomiędzy bytem i niebytem, jest świadomość i podświadomość, jest mózg - komputer na chemicznych tranzystorach, elektrofalowy charakter myśli. Czy możliwy jest odbiór myśli cudzych i jeżeli tak, to w jakich okolicznościach jest to możliwe?
Czy istnienie ma tylko postać materialną? Ciekawe pytanie, chociaż jeszcze ciekawsze może okazać się znalezienie na nie odpowiedzi.
Wydaje się, a nawet jest to chyba pewne, że nie tylko. Zależy, jak zechcemy na to spojrzeć. Jeżeli założymy, że myśl i wyobraźnia jest niematerialna, to odpowiedź będzie twierdząca, że istnienie jest tylko materialne. Jednak spójrzmy na zagadnienie z innej strony. Wymyślić możemy sobie różne zdarzenia, wyobrazić najbardziej niesamowite sytuacje i obrazy, których w rzeczywistości nie ma. Potem to wszystko możemy utrwalić na odpowiednim nośniku informacji, a to już umożliwia nam wielokrotnie to odczytywać i oglądać. Więc to wszystko zostało zmaterializowane przez nas na odpowiednim nośniku, może być zapisane również na papierze.
Ale jest to wszystko tylko wirtualne, w rzeczywistości tego nie ma. Jest to wytwór naszego myślenia, naszej wyobraźni. Ponieważ jednak to coś stworzone w naszej wyobraźni, możemy przesyłać na odległość w postaci głosu, obrazu i tym podobnej informacji, więc jest to jednak materia. Wprawdzie myśli jeszcze nie da się w czystej postaci przesłać, ale gdy jest ona wyrażona w słowie lub obrazie, staje się wtedy możliwa do przesłania nawet na największą odległość.

Czas

Życie mamy jak wiadomo tylko jedno i korzystamy z niego w określonym czasie, więc nie od rzeczy będzie oprócz zastanawiania się nad sensem życia, dodatkowo zastanowić się głębiej również nad zagadnieniem czasu. Słowa czas używamy prawie na każdym kroku naszej działalności, naszego życia, ale tak naprawdę to nie zawsze dokładnie wiemy, co to jest ten czas, co znaczy chociażby samo słowo czas, a tym bardziej, kiedy użyte jest w różnych kontekstach.
Dlatego też będzie rzeczą nieodzowną spróbować naświetlić i zrozumieć trudny problem pojęcia, jakim jest czas. Nawet sami uczeni pod tym względem mają duże wątpliwości. Wystarczy przytoczyć jedno zdanie z książki „1001 spotkań z nauką”, które brzmi: „Uczeni nie potrafią sprecyzować, czym jest czas, potrafią jedynie go zmierzyć”.
Otóż to, jeszcze nie zdążyli dokładnie sprecyzować definicji czasu, a już potrafią go zmierzyć! W takim razie mierzą coś, czego jeszcze nie poznali, a mówią, że to jest czas, bo taką nadali mu nazwę.
Ten rzekomy czas mierzą przy pomocy zbudowanych przez siebie precyzyjnych zegarów (często nazywanych czasomierzami). Robią to obecnie z wyjątkowo precyzyjną dokładnością, bo na przykład zegar atomowy ma już dokładność do trzynastego miejsca po przecinku (10-13 sekundy). To jest już szczególnie szczytowe osiągnięcie w stosunku do czegoś, czego jeszcze nie potrafi się określić.
Z pojęciem czasu mamy do czynienia na każdym kroku. Przykładowo mówimy: żeby z punktu A dostać się do punktu B, musi upłynąć określony czas. Zatem, co my robimy w tym czasie? Odpowiedź prosta - odbywamy podróż od A do B. Wynika z tego, że czas upływa w czasie podróży. Na tym właśnie polega cały problem. Jak może czas upływać w czasie?
Problem jest tym większy, że wtedy, gdy mówimy o upływie czasu, to tak naprawdę w rzeczywistości mamy do czynienia z pomiarem ruchu olbrzymiego ciała niebieskiego w kosmosie, jakim jest nasza Ziemia, a nie z pomiarem czasu, czyli czegoś, czego w zasadzie jeszcze dokładnie nie znamy.
Jeżeli zatem nie mierzymy czasu, to w rzeczywistości, co takiego i w jaki sposób mierzymy?
Zacznijmy wobec tego od początku, od dwóch interesujących nas ciał niebieskich poruszających się w przestrzeni kosmicznej. Od Słońca, któremu zawdzięczamy możliwość istnienia życia i Ziemi, na której znajdujemy się i żyjemy.
Słońce obraca się wokół własnej osi i wysyła światło na Ziemię. Ziemia okrąża Słońce i jednocześnie obraca się wokół własnej osi, a my będąc na Ziemi, też się poruszamy razem z nią. Jeżeli Ziemia wykona jeden obrót, to znaczy, że mamy za sobą jedną dobę (24 godziny). Gdy po 365 obrotach wokół własnej osi, Ziemia dokona jednocześnie jednego okrążenia Słońca, wtedy mamy za sobą jeden rok.
W czasie okrążania Słońca przez Ziemię, wystąpią na niej (na Ziemi) cztery pory roku charakteryzujące się określonymi zjawiskami, jak między innymi: wiosna - początek wegetacji roślin, lato- wzmożona wegetacja i dojrzewanie roślin, jesień - zbiór plonów i ustanie wegetacji, zima- okres spoczynku, brak wegetacji. Lato - temperatury najwyższe, zima - najniższe. Te zjawiska są na ogół nam wszystkim dobrze znane.
Jak z powyższego wynika, mamy tu do czynienia z pomiarem ruchu obrotowego Ziemi dokoła jej osi i obiegu Ziemi wokół Słońca. My to z przyzwyczajenia nazywamy upływem czasu. A przecież tak na chłopski rozum wiemy, że płynąć może rzeka, a czas, o którym mówimy mógłby tylko mijać.
Jeżeli 1 stycznia rozpoczniemy nowy rok, to po okrążeniu Ziemi dokoła Słońca, rok się skończy i znowu znajdziemy się dokładnie w tym samym miejscu. Nic tu nie upłynie, jedynie kalendarz wskaże, że zaczniemy rok następny. Wyraźnie z tego widać, że kręcimy się w kółko, jak „pies wokół własnego ogona” przez całe swoje życie, i co, chcemy to nazywać upływem czasu?
Poza tym doskonale wiemy, że nie zauważamy żadnego upływu czasu, gdy poruszając się razem z Ziemią na jej powierzchni, przebywamy określoną drogę zależną od punktu, na którym się znajdujemy na ziemi. Jeżeli jesteśmy na równiku, to przebywamy około 40000 km w ciągu jednego obrotu ziemi i wcale tej szybkości nie odczuwamy. Nawet nie odczuwamy, że się w ogóle poruszamy, bo z nami porusza się wszystko, co nas otacza. Nie odczuwamy ruchu, bo nie mamy żadnego punktu odniesienia.
Gdy spojrzymy na załączony rysunek, to w uproszczeniu widzimy Słońce i Ziemię ze strzałką wskazującą jej obrót. (Pominięto kątowe odchylenia osi obrotu Ziemi względem Słońca). Nie można było pokazać upływającego czasu, bo czas nie jest ciałem fizycznym. Jeżeli spojrzymy na zegarek, którego strzałka wskazuje godzinę dwunastą, to wiemy, że już minęła połowa dnia (połowa doby). Po to właśnie wynaleziono zegar i jego tarczę podzielono na 12 części (godziny, minuty, sekundy), aby jego wskazówki pokazywały nam o jaką część obrotu, Ziemia obróci się w ciągu jednego dnia względnie nocy. (obecnie są też zegary bez tarcz) Trudno powiedzieć dlaczego to, co kolejno pokazują wskazówki zegara nazwano czasem, i że ten czas płynie.
Płynąć, jak już wspomniałem, może woda w rzece, ale idąc drogą możemy jedynie mijać kolejno rosnące drzewa przydrożne.
Gdy mówimy, że czas mija, to tylko w tym sensie, że wskazówka zegara przesuwa się z jednego punktu do drugiego. A co z czasem? Jeżeli powiemy, że upływa, to jedynie w pojęciu umownym wynikającym z teorii względności. Czy w pojęciu codziennym możemy powiedzieć, że mija nas powietrze, albo że my je mijamy? Oczywiście nie możemy.
Powietrze nas otacza ze wszystkich stron dzięki temu, że Ziemia ma atmosferę. Chociaż powietrza nie widzimy, to jednak go odczuwamy. Natomiast czasu nie widzimy, ani nie odczuwamy jego istnienia.
To, co w naszym życiu mierzymy przy pomocy zegarów i potocznie nazywamy czasem, jest zjawiskiem umownym. W rzeczywistości jego nie ma, jest ono tylko iluzją. Taką sama iluzją, jak wiele innych twierdzeń wymyślonych przez ludzi, a tym większą iluzją, bo nie dającą się niczym udowodnić. Jeżeli zatem istnienie tego umownego czasu jest nieprawdziwe, choć jego istnienie uzasadniamy przy pomocy zegarów, to co dopiero mamy mówić o prawdziwości innych twierdzeń, których nie potrafimy sobie nawet wyobrazić?
Sądzę, że nie ma potrzeby przytaczania przykładów takich twierdzeń nieprawdziwych, wymyślonych przez ludzi, które w tej chwili mam na myśli. Ten, kto zechce je znaleźć, z łatwością może to zrobić. Otóż te wymyślone pojęcie czasu mierzone przy pomocy zegarów jest tak mocno zakorzenione w naszych umysłach, że mamy w użyciu wiele określeń z tym czasem związanych.
Mówimy często, że coś zrobiliśmy w określonym czasie, względnie, że czas stanął w miejscu.
Doświadczeni ludzie mówią, że czasu straconego nie da się nadrobić. Nawet w piosence mówi się, że „upływa szybko życie, jak potok płynie czas”. Czasem też mówi się, że w minionych okresach czas dla jednych był łaskawszy, a dla innych mniej. Podobnych przykładów jest znacznie więcej i wszystkie uważa się za prawdziwe, ale rzeczywistość niestety jest inna.
Skoro ten zegarowy czas jest tylko pojęciem umownym, to trudno jest zrozumieć, dlaczego tak się oszukujemy, dlaczego nie potrafimy zrozumieć, że ten czas umowny gdyby nawet naprawdę fizycznie istniał, to i tak byłby tylko jeden i ani dobry, ani zły.
Czasu nie da się cofnąć, ale można cofnąć się w czasie. Można powiedzieć, że robiliśmy coś w czasie trwania czegoś, ale nie można powiedzieć, że jakieś zajęcie zajęło nam określoną ilość czasu. Nie można również powiedzieć, że nie mamy czasu na wykonanie jakiejś pracy, bo na jej wykonanie potrzeba dużo czasu, którym obecnie nie dysponujemy. Czasu nie ma ani dużo, ani mało. Czas jest nieskończony. Oczywiście mam tu na myśli ten czas rzeczywisty - astronomiczny.
Patrząc na zegarek widzimy przesuwające się wskazówki informujące nas o rzekomo mijającym czasie. Ale to jest nieprawda. To nie czas mija, to my przemijamy, to przemijają zdarzenia, które my napotykamy na naszej drodze, po której poruszamy się w przestrzeni międzyplanetarnej wspólnie z ziemią, z którą związany jest nasz byt doczesny. To czego dokonuje zegar nie jest pomiarem czasu tylko pomiarem zdarzeń fizycznych. Zegar na małych odcinkach lub kalendarz na odcinkach dużych wskazuje tylko, jak wielkie są te przestrzenie dzielące między sobą poszczególne zdarzenia.
Przy tej okazji nasuwa się refleksja związana ze słowem przemijanie, bo z nim się wiąże cały szereg istotnych problemów. Przemijają lata, przemijają całe pokolenia. Jedne odchodzą, drugie przychodzą. Nasuwa się pytanie po co ta cała karuzela się kręci? Słowo karuzela, to jest naprawdę właściwe określenie dla tego zjawiska.
Ponadto na tle powyższego można puścić wodze fantazji i snuć dowolne wyobrażenia na temat, jakie znaczenie ma na ziemi życie w ogóle, a życie człowieka w szczególności?
Czasu takiego, o którym mówimy, że płynie, przemija itp. w rzeczywistości nie ma. To jest termin umowny. Żeby jednak nie burzyć tego wszystkiego, co dotychczas zostało zakodowane w naszych umysłach, a zostało stworzone przez plejadę uczonych w ciągu całych wieków, więc zostawmy ten termin w użytkowaniu, ale dla odróżnienia nazwijmy go czasem subiektywnym, naszym czasem ziemskim.
Przeciwieństwem czasu subiektywnego jest czas rzeczywisty, czas obiektywny. Nie jest on żadnym czwartym wymiarem, jak czasem niektórzy próbują nieśmiało sugerować. Jest on tym, czego chyba nigdy nie zrozumiemy. Jest to po prostu przestrzeń międzyplanetarna, w której wszechświat jest w ciągłym ruchu. Jest on jeden ponad wszystko. Nie miał początku i nie będzie miał końca, jest nieruchomy i niezniszczalny. Jest po prostu wieczny. Dlatego nie można mówić, że czas upływa, bo z upływaniem wiąże się ubywanie, a czasu nie może ubywać, bo jest on nieskończony. To właśnie w nim wszystko się odbywa, sam niczego nie tworzy, jest na wszystko obojętny.
Podsumowanie
W podsumowaniu dotychczasowych wywodów dotyczących określenia czasu, chciałbym sprecyzować mój ostateczny pogląd na ten temat.
Podczas wielokrotnego czytania tego, co napisałem wcześniej, za każdym razem wyłaniały się jakieś myśli nowe, korygujące lub doskonalące dotychczasowe sformułowanie tekstu, względnie wymuszające dodanie myśli zupełnie nowej, jak choćby poniższa wnosząca pewne wyjaśnienie.
Skąd się wzięło tyle nieporozumień i zamieszania wokół pojęcia słowa czas?
Przyczyna jest prosta, jest to wynik pomieszania pojęć. Dla przykładu porównajmy takie słowa jednobrzmiące, ale nie jednoznaczne i związane z nimi pojęcia.
Niechaj to będzie słowo morze i może, które na pierwszy rzut oka różnią się między sobą tylko pisownią.
Przy wypowiadaniu słowa morze, wyobrażamy sobie bezmiar słonej wody i szum przelewających się fal, gdy jest ono wzburzone. Natomiast ze słowem może, kojarzy się od razu jakaś niepewność typu, co mamy zrobić lub na co się zdecydować? Wypić kawę czy może herbatę? Kupić piwo czy może oranżadę? Dwa podobne słowa, a jakże różne zawierają znaczenia.
Jak widać cały sens (wartość) nie tkwi w słowie, ale w znaczeniu jakie się nam kojarzy, jakie temu słowu przypisujemy lub nadajemy, gdy to słowo mamy na myśli lub je wypowiadamy. A słów wieloznacznych, jak wiadomo jest bardzo dużo.
Podobnie jest z pojęciem czasu. Zależy, co będziemy mieli na myśli używając słowa czas. Czy będziemy wyobrażali sobie ten czas wielki, niezdefiniowany czas astronomiczny lub raczej kosmiczny, czy może ten mały ziemski, będący w powszechnym użyciu - jego znaczenie zawarte w słowie czas, którym na co dzień się posługujemy bez dokładnego rozumienia jego sensu.
1 Czas (ten wielki, astronomiczny lub kosmiczny) nie jest jednostką fizyczną, ani żadnym czwartym wymiarem.
2 Czas jest nieskończony, niemierzalny, bez początku i końca, jest wieczny i nikt nie może nim dysponować.
3 Czas to przestrzeń, w której mieści się wszechświat, a między innymi Słońce i Ziemia. W tej przestrzeni dzieją się wszystkie zjawiska nie tylko fizyczne.
4 Odległość pomiędzy dwoma ciałami niebieskimi dzieli przestrzeń czasowa. Aby ją pokonać, trzeba przebyć pewną drogę w czasie. Ale nie można pokonywanie tej drogi określić czasem, bo ona odbywa się w przestrzeni czasowej, a czasu nie da się określić czasem.
5 Jeden pełny obrót Ziemi wokół własnej osi nazywa się dobą. W ciągu doby wyróżnia się dwie pory - nocną i dzienną. Każda doba dzieli się na 24 godziny. Godzina dzieli się na 60 minut, a minuta na 60 sekund. Jakie to teraz proste, prawda? Ale żeby tak było, tysiące ludzi musiały się nad tym „głowić” przez wiele wieków.
6 W ciągu 365 swoich obrotów, Ziemia jednocześnie dokonuje jednego okrążenia Słońca. Jest to jeden rok. To okrążenie czyli rok, dzieli się na 12 miesięcy. Ponadto rok dzieli się jeszcze na cztery pory roku. Wiosnę, lato, jesień i zimę. Każda z nich trwa trzy miesiące. (pominięto rok przestępny i korektę obrotu Ziemi)

7 Czas (subiektywny), to właśnie ten o którym mówimy, że płynie i przemija. (Tu z konieczności się powtarzam). Ponieważ jednak nie chcemy burzyć tego wszystkiego, co dotychczas jest zakodowane w naszych umysłach, co było przecież stworzone przez plejadę uczonych w ciągu całych wieków i chcemy zostawić ten termin w użytkowaniu, musimy go nazwać czasem ziemskim - czasem subiektywnym, a jego definicja powinna być wyrażona w następującej formie:
czas sub jest to przestrzeń zawarta pomiędzy dwoma następującymi po sobie zjawiskami.
Podstawą jego stworzenia jest obrót kuli ziemskiej wokół własnej osi, a jednostką godzina.
Jest to oczywiste, że ten czas i jego pomiar odnosi się tylko do obszaru Ziemi, gdyż inne ciała niebieskie mają inną prędkość obrotową wokół własnych osi i inny obieg wokół swojego słońca.
W pojęciu ogólnym obok słowa czas, wydaje się być wskazane, wprowadzenie określenia Byt, określenia pochodzącego od znanych słów - być, jestem.
8 Byt jest to trwanie np. Ziemi, Słońca, zwierząt, roślin i innych zjawisk w takich jednostkach fizycznych, jak godzina, doba, rok.

Definicja bytu
9 Byt jest to przestrzeń czasowa zawarta pomiędzy zjawiskami fizycznymi lub innymi, wyrażona w jednostkach, wskazywanych przez zegar w postaci godziny lub przez jej jednostki pochodne.
10 Zegar jest to podstawowy przyrząd pomiarowy mierzący trwanie Bytu w podstawowych jego jednostkach, czyli godzinach, minutach, sekundach.
11 Kalendarz - to zestawienie takich jednostek, jak dzień, tydzień, miesiąc i rok.

Paradoksy czasu

Średnica kuli ziemskiej Dz = 12756 km,
a obwód na równiku
0o = pi * Dz = 3.14 * 12756 = 40074 km
Średnica równoleżnika 450 = 2 * a
a = r * cos 450 = 6378 * 7.071 = 4510 km
Dr = 2a = 2 * 4510 = 9020 km
Obwód Or = pi * Dr = 3,14 * 9020 = 28337 km

Zastanówmy się, jaka będzie prędkość punktu leżącego na tym samym południku, ale będącego na różnych równoleżnikach, przy jednym obrocie kuli ziemskiej?
Dla punktu znajdującego się na równiku Or = 40074 km ;
V = droga / czas = 40074/24 = 1669,756 km / godz Dla punktu leżącego na równoleżniku 045 , 0r = 28337 km ; V = 28337/24 = 1180.708 km/godz
Jest to zupełnie logiczne. Jeżeli w tym samym czasie pokonujemy różne drogi, to zrozumiałe, że ich prędkości muszą być różne.
Nie wiem czy to uzasadnione, ale muszę postawić takie pytanie? Czy ta prędkość może mieć jakiś znaczący wpływ na długość życia ludzi żyjących w różnych odległościach od równika? Dlatego podaję kilka przykładów długości życia kobiet i mężczyzn (kob / mężczyzn).
Ludzie żyjący w pobliżu równoleżnika 600 przebywają krótszą drogę w sensie astronomicznym. Żyją dłużej.
Kanada 81/74, Islandia 81/76, Norwegia 80/73, Szwecja 81/73, Finlandia 79/71
Natomiast ludzie żyjący w pobliżu równika, przebywają dłuższą drogę astronomiczną. Żyją krócej.
Kolumbia 75/69, Wenezuela 73/67, Brazylia 68/62, Ekwador 68/64, Gwinea 44/44, Gabon 54/54, Kongo 51/51, Uganda 39/38, Kenia 56/52, Etiopia 49/49, Malezja 72/66, Indonezja 62/57
Można więc wyobrazić sobie takie założenie. Człowiek w ciągu swojego życia ma przebyć w sensie astronomicznym określoną liczbę kilometrów. Żyjąc w różnych miejscach na kuli ziemskiej wzdłuż południka, po każdym obrocie kuli przebywa z nią określoną liczbę kilometrów. Czy to może mieć jakiś sens? Czy ta suma kilometrów astronomicznych może mieć wpływ na życie człowieka?
Kula ziemska się obraca. Każdy punkt leżący na jej powierzchni (wzdłuż południka), porusza się z różną prędkością i przebywa w tym samym czasie różne drogi. Jest to rzeczywiste, to się odbywa realnie.
Ponieważ to samo dotyczy również ludzi, więc jako szary obywatel tej ziemi, kładąc się wieczorem do łóżka o godz 22 i wstając rano o godz 6 stwierdzam, że w dalszym ciągu jestem w tym samym łóżku i w tym samym miejscu.
Upłynęło 8 godzin. Ziemia obróciła się o 8 południków czyli o 120 stopni. Przy założeniu, że mieszkam na równiku, przebyłem razem z nią 13358 km, a jednak po tych 8 godzinach obudziłem się w tym miejscu gdzie byłem wieczorem.
Są zatem w tym zdarzeniu trzy fakty: 1- przebyłem drogę, 2- upłynęło 8 godzin, 3- nie ruszyłem się z miejsca. Jak to ze sobą pogodzić? Co jest w tym rzeczywiste, a co jest fałszywe?
Otóż wszystko jest rzeczywiste, prawdziwe, tylko te rzeczywistości różnią się między sobą. Różnica polega na tym, że pierwsza jest rzeczywistością astronomiczną, a druga rzeczywistością geograficzną.
Pierwsza zależała tylko od obrotu Ziemi o 120 stopni. Natomiast druga od upływu 8 godzin wskazanych na zegarze. Na zegarze, którego budowa wprawdzie była wzorowana na obrocie Ziemi dokoła jej osi, ale został stworzony i jest ciągle doskonalony przez człowieka.
Wynika z tego, że żyjemy w wiecznie niezmiennym czasie astronomicznym, natomiast w naszym życiu doczesnym na planecie Ziemi, posługujemy się czasem ziemskim (geograficznym), będącym tylko namiastką tego czasu wiecznego.
Ponieważ sami jesteśmy docześni, więc i nasze działania są również doczesne. Natomiast nasze myśli i nasze życie duchowe nie zależy od naszego czasu, więc jest utrwalone w czasie wiecznym. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale żyjemy w dwóch odmiennych czasach. Żyjemy w czasie doczesnym i jednocześnie w czasie wiecznym.
To ciekawe, z tego co napisałem nie jestem całkowicie zadowolony. Chyba dlatego, że ja naprawdę wierzę, iż żyję w dwóch czasach, jak to napisałem. Ta część mojej osobowości żyjąca w ziemskim czasie geograficznym jest przekonana, że wszystko, co przedstawiłem jest wystarczająco poparte zawartymi opisami i jest uzasadnione. Tymczasem ta druga część mojej osobowości żyjąca w wiecznym czasie astronomicznym ma jeszcze wiele wątpliwości, które wymagają dalszych wyjaśnień, a szczególnie przemyśleń. Chodzi właśnie o tę naszą stronę duchową utrwalającą się w czasie astronomicznym. Bo nie może być wątpliwości, że taki zapis istnieje, to przecież wynika z prawa zachowania energii. Problem tylko w tym, jak się do tego zapisu dostać?
Przypomniało mi się stwierdzenie, że w podróży międzyplanetarnej ludzie się nie starzeją, a w każdym bądź razie starzeją się wolniej niż mieszkając na kuli ziemskiej. Po skonfrontowaniu tego z wcześniej postawionym pytaniem w następującym brzmieniu: „Czy ta prędkość (to znaczy człowieka poruszającego się razem z ziemią w czasie jej obrotów) może mieć jakiś znaczący wpływ na długość życia ludzi żyjących w różnych odległościach od równika?”, można wysnuć oczywisty wniosek. Gdybyśmy potrafili zniwelować skutek wpływu obrotów ziemi na człowieka, powodujący skrócenie okresu jego życia, ( jeżeli takie założenie jest prawdziwe) wtedy bez wątpienia życie człowieka automatycznie mogłoby się przedłużyć.
Na podstawie dotychczasowych wywodów, musimy się ostatecznie zgodzić, że czas jest wieczny, nie ma początku ani końca. Wszystko, co się dzieje, dzieje się w czasie, którym jest przestrzeń kosmiczna.
Dlatego też żyjąc i patrząc na to z naszego ludzkiego punktu widzenia, mamy na ziemi do czynienia nie z czasem, lecz z przemijaniem.
Zatem jeżeli mówimy np., że coś „odbyło się w czasie 10 dni”, albo, gdy zadajemy pytanie typu „ile czasu to trwało?”, popełniamy błąd. Powinniśmy raczej sformułować pytanie w taki sposób. „Jak długo to trwało?” i odpowiedzieć, „trwało to 10 dni”. Bo to przecież dni mijają, a nie czas. To właśnie my przemijamy w godzinach, dniach i latach.
Przemijania nie da się zatrzymać, nie da się cofnąć, ani przyspieszyć. Najważniejsze są tu dwa słowa: trwanie i przemijanie. Trwanie to coś, co jest w tej chwili, a przeminęło, to znaczy - trwało wcześniej, ale w tej chwili już nie istnieje. W to miejsce wchodzi coś nowego, czego wcześniej nie było.
Po rosyjsku „czasy” - to zegar. Pytając o godzinę, mówimy:
„skolko wremia?, a wremia to też znaczy czas. Natomiast pytając, o której godzinie coś się stało? - mówimy „w skolko czasow?”
Wynika z tego, że nie tylko u nas są problemy z dokładnym zrozumieniem czasu, podobne kłopoty mają też inne narody posługujące się innymi językami niż nasz.
Czesław Suchcicki

Brak komentarzy: