środa, 14 października 2020

Konfliktowy projekt ustawy

Opierając się na informacjach medialnych, z całym przekona­niem mogę stwierdzić, że zgłoszony w parlamencie projekt ustawy dotyczący ochrony zwierząt, to kompletny gniot praw­ny. Nie ma w nim żadnej troski o ochronę zwierząt, a jest tylko zwykła rozgrywka polityczna pełna wzajemnych sprzeczności. Postanawia się zlikwidowanie hodowli zwierząt futerkowych, bo one utrzymywane w klatkach, bardzo przez to cierpią. Nato­miast zezwala się na hodowanie królików, a przecież one też hodowane są w klatkach. Zabrania się rytualnego uboju bydła, a rytualny ubój drobiu jest dozwolony. Same sprzeczności! Twórców tych głupich pomysłów trudno posądzać o to, że oni nie chodzili do szkoły, bo to było obowiązkiem każdego dziec­ka, więc ciekawe, co było przyczyną, że oni ze szkoły niczego dobrego nie wynieśli. Musieli chyba na naukę być bardzo opor­ni. Zabierając się do opracowania projektu o ochronie zwierząt nasi politycy i parlamentarzyści powinni wpierw zapoznać się z obowiązującymi prawami w przyrodzie. Jednym z tych praw jest obowiązujący, powszechnie znany łańcuch pokarmowy. Wszystko, co żyje na naszej planecie musi spełniać określoną rolę, a w ostateczności jest pokarmem zjadanym jednych istot żywych przez inne istoty żywe. Nawet taka istota, jak człowiek będący nawet władcą tej planety, też temu prawu podlega. Nie chciałem przez to nikogo urazić, ale naprawdę tak jest i każdy człowiek musi o tym pamiętać. W przyrodzie nic nie ginie. Dlatego człowiek też nie powinien niczego marnować, co z trudem zdoła sam wytworzyć. Skoro drób, króliki i bydło może hodować, to co zrobi z odpadami poubojowymi? Chyba w tym przypadku główki kurczaków i innych odpadów poubojowych staną się poszukiwanym przy­smakiem dla elit politycznych i parlamentarzystów, bo nie bę­dzie już zwierząt futerkowych, które nimi dotychczas są ży­wione. Poza tym istnieje jeszcze prawo ekonomiczne w postaci „popytu i podaży” od dawna obowiązujące. Jeżeli na skóry zwierząt futerkowych nie będzie popytu, to hodowla takich zwierząt nie będzie opłacalna i sama się zlikwiduje. Dlatego zwierzętom nie są potrzebne żadne inne ustawy ochronne, jak tylko należy zapewnić humanitarne zasady ho­dowli i uboju, aby z ich krótkiego życia wyeliminować przede wszystkim cierpienie, a ludzi, którzy próbują to cierpienie zwierzętom zadawać, przykładnie karać. Zwierzęta hodowane w klatkach wcale z tego powodu nie cier­pią, bo innego sposobu przebywania nie znają. Natomiast zwie­rzęta przebywające w schroniskach bardzo cierpią, bo tęsknią za swoimi byłymi właścicielami i tamtym sposobem życia. Przepełnione schroniska trzeszczą w szwach. A czym jest po­zbywanie się wcześniej ulubionych psów przez przywiązywa­nie ich w lesie do drzewa, jak nie zbrodnią? To jest największe zło wymagające naprawy. Należy zmniejszyć niekontrolowany przyrost później niechcianych zwierząt stosując kastrowanie. Szczególnie tym powinni zająć się parlamentarzyści. W Polsce hodowla zwierząt futerkowych zajmuje prawdopo­dobnie drugie miejsce w świecie, więc chyba jest bardzo opła­calna. Pozbywanie się takiego interesu na szczeblu parlamen­tarnym to jest zwykła głupota, czy może specjalnie kierowana wroga działalność? Tylko powstaje pytanie przez kogo i prze­ciw komu? Tak to widzę mając na względzie obecną sytuację gospodarczo – polityczną naszego kraju.