niedziela, 14 sierpnia 2022

Susza 2022

W lipcu 2022 roku utrzymują się w całym kraju wysokie temperatury w granicach nawet powyżej 30 stopni. We Wrocławiu 20 lipca było 37 stopni w dzień, a 20 stopni w nocy, ale w następnym dniu mamy już 38 stopni. Media podają, że wilgotność powietrza mamy taką, jak na Saharze. To było w lipcu, a w sierpniu jest podobnie. Do tego doszły jeszcze dziesiątki ton śniętych ryb w Odrze. Przyczyna na razie nie jest znana. Poniższe dotyczy władców nie tylko naszego kraju. Wydajecie miliardy niezależnie czego, euro czy dolarów na zbrojenia w obawie, że ktoś was zaanektuje i pościna wam te wasze głupie łby. Nie bójcie się, to już nie te czasy dawnych dzikusów i ludożerców. Narody są mniej lub bardziej, ale ucywilizowane. Ostatnio to przecież nie na was, ale wy napadacie na innych. To wy stwarzacie takie sytuacje, którymi usprawiedliwiacie swoje barbarzyńskie postępowanie. Mam na myśli współudział w wojnach prowadzonych w swoim czasie przez Amerykanów, ale nie tylko. Dbacie o stwarzanie wygodnych warunków do przemieszczania waszych tłustych d…k i wypchanych bebechów. Straszycie ludzkość ociepleniem naszej planety i topnieniem lodowców, jakoby miało na to wpływ ogrzewanie mieszkań drewnem lub węglem, a nie uwzględniacie faktu, że to jest nic w porównaniu z tym, ile wydzielają do atmosfery CO2 samoloty, okręty, transport kolejowy i samochodowy oraz setki tysięcy hektarów płonących lasów. Policzcie to dokładnie, a wtedy przekonacie się, co warte jest to wasze bajdurzenie na temat przyczyn ocieplenia. Różnego rodzaju publikatory do znudzenia informują o panujących na całym świecie suszach, burzach gradowych, huraganach i wulkanach. Na Sanie są miejsca, gdzie suchą nogą można przejść na drugą stronę. W innych rzekach jest podobnie. W mediach biadolą, jaki ta susza będzie miała wpływ na urodzajność różnych roślin rolniczych i czym to może grozić w przyszłości i jaki będzie miało wpływ na wyżywienie ludzkości. Lata mijają i ciągle powtarzany jest ten sam bełkot. Ludzkość nękana jest na przemian suszami i powodziami, a wybrańcy ludu nie mogą znaleźć odpowiedniego rozwiązania tego problemu, bo zajęci są uzbrojeniem wojska i budową sobie pałaców przeważnie za granicą. A przecież rozwiązanie tych problemów jest dziecinnie proste. Przede wszystkim trzeba rozpocząć od projektowania i budowy zbiorników małej i dużej retencji, aby z chwilą powstania nadmiaru wody w okresach wiosennych lub dużych opadów burzowych, móc je zapełnić, a przez to uniknąć zniszczeń powodziowych. Następnym zagadnieniem jest zatrzymanie wód odpływających rzekami do morza. A na to jest jedyny prosty sposób. Trzeba masowo nie tylko na dużych rzekach, ale nawet i na małych, budować tamy. Tam, gdzie zajdzie taka potrzeba zastosować obwałowania. Na każdej tamie rzecznej zainstalować odpowiedniej mocy elektrownię. Dzięki temu otrzymamy darmową energię elektryczną, unikniemy zniszczeń powodziowych, przestaniemy się martwić, że zabraknie nam słodkiej wody, unikniemy strat suszowych stosując deszczowanie pól w rolnictwie. Dzięki realizowaniu tych pożytecznych przedsięwzięć nie tylko zlikwiduje się ewentualne bezrobocie, ale również uniknie się wielu strat gospodarczych i polepszy się życie narodu. Poza tym istniejące instalacje przeciwpowodziowe nie są odpowiednio konserwowane lub mają zbyt mały przekrój i nie mogą odprowadzić wody ze zbyt dużych zabetonowanych obszarów, a kto temu winien? Oczywiście winne są odnośne władze zarządzające tym zabetonowanym w miastach terenem. Natomiast zapobieganie powstawaniu pożarów leśnych powinno polegać przede wszystkim na dotkliwym karaniu wszelkiego rodzaju podpalaczy i tych, co nie potrafią bezpiecznie obchodzić się z ogniem. Ostatnio we Francji płoną tysiące hektarów lasów i torfowisk, a w ich gaszeniu uczestniczą nawet strażacy z wielu państw unijnych, między innymi również z Polski. Zrozumiałe jest, że realizacja wspomnianych programów wymaga wielkich nakładów, ale to jest mniej niż straciliśmy już nie będę wymieniał na co, bo to już było wymienione na początku artykułu. Potrzeba nam tylko odpowiednio przygotowanych i oddanych sprawie ludzi piastujących stanowiska w najwyższych władzach państwa oraz likwidacja kominów płacowych. Ludzie na stanowiskach powinni wreszcie odczuć, że płacić się im będzie tak stosunkowo wysokie wynagrodzenie za dobrą pracę, a nie za p……..e w stołki, na których są osadzeni. To, co dzieje się w przyrodzie w ostatnim czasie jest niczym innym, jak tylko ostrzeżeniem, czym w ludzkiej działalności może się skończyć lekceważenie praw przyrody. W wielu przypadkach nagannej ludzkiej działalności jest marnotrawstwo i niewykorzystanie zaistniałych możliwości. Przykładem mogą być popioły wulkaniczne. Jest to bardzo urodzajna gleba, którą wykorzystują tubylcy u podnóża wulkanu w czasie, gdy on jest wygasły, ale tylko do pewnego czasu. Wulkan może wznowić działalność i będzie klops! A przecież można te popioły wywieźć na odległość tam, gdzie ziemia jest jałowa. Wtedy będzie ona nie tylko urodzajna, ale też bezpieczna. W Brazylii na przykład płoną nie tylko lasy, płoną również bardzo trudne do gaszenia torfowiska, bo one płoną nawet pod ziemią. Wielka strata, bo te olbrzymie pokłady torfu powinny być raczej wywiezione w rejony pustynne w celu użyźnienia tych tamtych terenów, a wtedy można będzie je zagospodarować i wykorzystywać rolniczo. A jeszcze nie tak dawno skomlano w mediach, że trzeba ratować Pustynię Błędowską, bo zaczyna zarastać. Mędrcy z UE dali się nabrać i wyłożyli pieniądze na ten ratunek. O czym to świadczy? Jedynie o tym, że głupota ludzka nie zna granic! To wszystko, co napisałem, nie tylko jest możliwe do zrobienia, ale nawet konieczne jeżeli chcemy zapobiec temu, co w niedalekiej przyszłości może nas spotkać. Tymczasem narody różnymi sposobami są ogłupiane do tego stopnia, że przestają samodzielnie myśleć. Bez żadnego oporu przyjmują to, co jest głoszone przez sprzedajne media, a leży w interesie tych, którzy na mąceniu ludziom w głowach najwięcej zarabiają. Kto, na czym i w jaki sposób zarabia, a kto i w jaki sposób traci, to te szczegóły pominę. Ludzie zacznijcie myśleć! Czesław Suchcicki

czwartek, 12 listopada 2020

Niechlujna mowa

Pamiętamy to słynne „nie chcem, ale muszem”.Wtedy to zdanie wypowiedziane przez naszego noblistę, a później najwyższego dostojnika państwa było traktowane z przymrużeniem oka, ale teraz, jak się okazuje ma ono szerokie naśladownictwo wśród naszych polityków, a nawet spotyka się wśród wykładowców wyższych uczelni w czasie ich wystąpień telewizyjnych. Słowa kończące się na „ę” i „ą” wymawiane są jako „em” i „om”. Niechlujstwo to nie kończy się na tym. W przeddzień rocznicy 11 listopada, również w telewizji osoba występująca z informacją o zmotoryzowanym marszu powiedziała: „zapraszam do udziału w samochodach, w motocyklach i w rowerach”. To już jest kompletny skandal, a tym bardziej, że nikt z pracowników w TVP odpowiedzialnych za poprawność językową nie piętnuje takiego niedbalstwa.

niedziela, 1 listopada 2020

Dzień Pamięci

Takim dniem jest Dzień Zaduszny, który specjalnie jest poświęcony tym, co już od nas odeszli i już nigdy się z nimi nie spotkamy, a nasza więź z nimi będzie utrzymywana tak długo, jak długo będzie trwała o nich nasza pamięć. Dzień ten powinien również skłaniać nas do uświa­domienia sobie, że my też w swoim czasie odejdziemy, podobnie jak ci, co odeszli przed nami. W tym dniu mamy do czynienia ze zbliżeniem się do siebie dwóch światów. Świata BYTU ze światem NIEBYTU, na drodze, jakby wyjąt­kowego zbliżenia i przyjaźni. W tym właśnie nadzwyczajnym dniu spo­tykają się ludzie żywi ze świata bytu z ludźmi bliskimi, których już nie ma, z ludźmi którzy w swojej wędrówce życia przeszli już na drugą stronę do świata niebytu, do świata wieczności. Takich wspomnień potrzebują obie strony i obie strony o nie zabiegają. My po tej stronie naszego bytu, a Oni po tamtej stronie swojego niebytu. Ich istnienie w świecie niebytu, ale w bliskiej odległości od nas, zależy wyłącznie od tego, jaka jest nasza Pamięć o Nich, gdyż to ona jest wła­śnie tą energią podtrzymującą wspólną więź. Jeżeli ta więź zostanie zerwana, oni muszą od nas się oddalić, bo nic już ich nie będzie łączyć z naszym światem. Choć z wielkim żalem, ale będą musieli odejść w niepamięć. Tam już ich nie znajdziemy nigdy. To właśnie tylko w tym kontekście często używane słowo „nigdy" jest prawdziwe i ostateczne. Pielęgnowanie pamięci o Nich to nasz święty obowiązek. Tylko w ten sposób możemy okazać im nasz dla nich szacu­nek, złożyć im nasz hołd, a jednocześnie przez to utrzymać z nimi łącz­ność. W każdym dowolnym dniu, przy różnych okazjach, kiedy rozmyślamy o czasie, co już upłynął, kiedy przychodzą na myśl wspomnienia takie, pod których wpływem chciałoby się porozmawiać, powiedzieć coś cze­go nie powiedziano wcześniej komuś, kogo już niestety nie ma i już nie będzie nigdy, wtedy człowiekowi robi się przykro. Ale oto w tym szczególnym dniu poświęconym pamięci tych, co już od nas odeszli powstaje taka okazja, że można z nimi porozmawiać. Po to ten dzień został utworzony i nazwany dniem zadusznym. W tym wła­śnie dniu można przekazać im to, co mamy do przekazania i od nich również drogą telepatyczną można otrzymać wiadomości, które oni chcą nam przekazać. To wszystko jest możliwe. Potrzebna jest do tego tylko nasza silna wola i wiara w spełnienie naszego postanowienia. To ta wiara sprawi, że na­sze myśli połączą się z ich myślami podróżującymi w świecie niebytu, a ich z naszymi. Wszystko odbędzie się na drodze telepatii. Musimy tylko tego bardzo chcieć i wierzyć, że tak się stanie. Być może nadejdzie czas, kiedy będziemy umieli w dowolnym czasie łączyć się z nimi przez możliwość dostrojenia częstotliwości fal nada­wanych i odbieranych przez nasz mózg. Być może wtedy będziemy również mogli otrzymywać ich obraz, jak w telewizji. To nie jest wyklu­czone. A tymczasem w tym zadusznym dniu, w dniu święta naszych Drogich Nieobecnych łączą się z nimi nasze o nich wspomnienia, a oni sami są wtedy razem z nami. Jest to jedynie to, co możemy dla nich zro­bić i jedynie wszystko to, czego oni od nas oczekują. Oni zawsze są wszędzie tam, gdzie są o nich nasze myśli i wtedy, kiedy o nich myśli­my i pamiętamy.

środa, 14 października 2020

Konfliktowy projekt ustawy

Opierając się na informacjach medialnych, z całym przekona­niem mogę stwierdzić, że zgłoszony w parlamencie projekt ustawy dotyczący ochrony zwierząt, to kompletny gniot praw­ny. Nie ma w nim żadnej troski o ochronę zwierząt, a jest tylko zwykła rozgrywka polityczna pełna wzajemnych sprzeczności. Postanawia się zlikwidowanie hodowli zwierząt futerkowych, bo one utrzymywane w klatkach, bardzo przez to cierpią. Nato­miast zezwala się na hodowanie królików, a przecież one też hodowane są w klatkach. Zabrania się rytualnego uboju bydła, a rytualny ubój drobiu jest dozwolony. Same sprzeczności! Twórców tych głupich pomysłów trudno posądzać o to, że oni nie chodzili do szkoły, bo to było obowiązkiem każdego dziec­ka, więc ciekawe, co było przyczyną, że oni ze szkoły niczego dobrego nie wynieśli. Musieli chyba na naukę być bardzo opor­ni. Zabierając się do opracowania projektu o ochronie zwierząt nasi politycy i parlamentarzyści powinni wpierw zapoznać się z obowiązującymi prawami w przyrodzie. Jednym z tych praw jest obowiązujący, powszechnie znany łańcuch pokarmowy. Wszystko, co żyje na naszej planecie musi spełniać określoną rolę, a w ostateczności jest pokarmem zjadanym jednych istot żywych przez inne istoty żywe. Nawet taka istota, jak człowiek będący nawet władcą tej planety, też temu prawu podlega. Nie chciałem przez to nikogo urazić, ale naprawdę tak jest i każdy człowiek musi o tym pamiętać. W przyrodzie nic nie ginie. Dlatego człowiek też nie powinien niczego marnować, co z trudem zdoła sam wytworzyć. Skoro drób, króliki i bydło może hodować, to co zrobi z odpadami poubojowymi? Chyba w tym przypadku główki kurczaków i innych odpadów poubojowych staną się poszukiwanym przy­smakiem dla elit politycznych i parlamentarzystów, bo nie bę­dzie już zwierząt futerkowych, które nimi dotychczas są ży­wione. Poza tym istnieje jeszcze prawo ekonomiczne w postaci „popytu i podaży” od dawna obowiązujące. Jeżeli na skóry zwierząt futerkowych nie będzie popytu, to hodowla takich zwierząt nie będzie opłacalna i sama się zlikwiduje. Dlatego zwierzętom nie są potrzebne żadne inne ustawy ochronne, jak tylko należy zapewnić humanitarne zasady ho­dowli i uboju, aby z ich krótkiego życia wyeliminować przede wszystkim cierpienie, a ludzi, którzy próbują to cierpienie zwierzętom zadawać, przykładnie karać. Zwierzęta hodowane w klatkach wcale z tego powodu nie cier­pią, bo innego sposobu przebywania nie znają. Natomiast zwie­rzęta przebywające w schroniskach bardzo cierpią, bo tęsknią za swoimi byłymi właścicielami i tamtym sposobem życia. Przepełnione schroniska trzeszczą w szwach. A czym jest po­zbywanie się wcześniej ulubionych psów przez przywiązywa­nie ich w lesie do drzewa, jak nie zbrodnią? To jest największe zło wymagające naprawy. Należy zmniejszyć niekontrolowany przyrost później niechcianych zwierząt stosując kastrowanie. Szczególnie tym powinni zająć się parlamentarzyści. W Polsce hodowla zwierząt futerkowych zajmuje prawdopo­dobnie drugie miejsce w świecie, więc chyba jest bardzo opła­calna. Pozbywanie się takiego interesu na szczeblu parlamen­tarnym to jest zwykła głupota, czy może specjalnie kierowana wroga działalność? Tylko powstaje pytanie przez kogo i prze­ciw komu? Tak to widzę mając na względzie obecną sytuację gospodarczo – polityczną naszego kraju.

niedziela, 13 września 2020

Punkt widzenia

11 września to kolejna rocznica terrorystycznego zamachu na wieżowce w Nowym Jorku w 2001 roku. Powszechnie twierdzi się, że to zamachy samolotowe spowodowały zniszczenie wieżowców i ludzie w to wierzą. Jednak po otrzymaniu w mediach informacji, że te wieżowce po wybuchu „siadły” na fundamencie w postaci gruzu oraz po porównaniu tej informacji z filmem pt. „Wyburzacze”, gdzie po podłożeniu ładunków wybuchowych pod wyburzanym gmachem i ich odpaleniu, budynek też „siada” zamieniając się w kupę gruzu, to zaczynam wątpić, że amerykańskie wieżowce zawaliły się z powodu ataku samolotowego. Na pewno pod te wieżowce też były wcześniej podłożone ładunki wybuchowe, a ich detonacja została tylko skorelowana z zamachem samolotowym, a jedno i drugie było zaplanowane przez tego samego decydenta. Władze USA to podchwyciły, jako zamach lotniczy, bo przecież nie mogły się przyznać, że ich instytucje ochrony państwa nie potrafiły wcześniej wykryć zakładania ładunków pod wieżowce. Ten zamach to jest normalna zbrodnia popełniona przez skrytego decydenta w sposób zakamuflowany obciążająca samolotowy zamach terrorystyczny. Jak można tak drwić ze zdrowego rozsądku normalnych ludzi podsuwając im do wierzenia taką bzdurę? To było nic innego, jak tylko jeszcze jedna zakamuflowana rozgrywka polityczna, a czyja i przeciw komu, to pozostaje pytaniem bez odpowiedzi. Taki jest mój punkt widzenia.

wtorek, 1 września 2020

Rocznica

Mamy 1.9.2020 r Już od kilku dni w TVP trwają dyskusje, a w nich przewija się nagłówek „Uroczystości obchodów 81. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej”. Jaki kretyn wymyślił taki tytuł? Co mamy obchodzić? Przecież to rocznica napadu Niemiec na Polskę. Ponieśliśmy klęskę, straciliśmy niepodległość. Zaczęła się okupacja niemiecka i sowiecka, a z tym obozy koncentracyjne i deportacje na Syberię. To mamy obchodzić, jako uroczystość rocznicy? To już nie tylko bezczelność, ale drwiny z narodu. Przecież to jest jawne plucie w twarz narodowi polskiemu. Jeżeli mamy obchodzić uroczystość, to będzie nią tylko „81. rocznica bohaterskiej obrony Westerplatte”. Rocznica niby ta sama, a akcent zupełnie inny. Ale żołnierz polski walczył bohatersko nie tylko na Westerplatte, tak samo walczył w obronie terytorium całej Polski. Żołnierz polski walczył również na froncie wschodnim i zachodnim oraz polscy lotnicy w obronie Anglii, a Anglicy wystawili nam rachunek za utrzymanie lotników. Jednak mimo tego bohaterstwa nie zostało ono docenione przez naszych sojuszników i na uroczystą defiladę zakończenia II Wojny Światowej żołnierze polscy nie zostali zaproszeni. To przykre, ale żeby nas ceniono, musimy wpierw nauczyć się sami siebie wzajemnie cenić.

czwartek, 13 sierpnia 2020

Rządowe rządzenie

Zachowanie rządzących nami jest niezrozumiałe, a nawet można powiedzieć, że jest zupełnie głupie. Obdarzają nas nakazami i zakazami oraz ciągłymi ich zaostrzeniami lub ich łagodzeniem, a wszystko to wiążą z pandemią koronawirusa. W czasie gdy wykrywana zachorowalność na covid-19 sięga ponad 800 osób na dobę, to po jaką cholerę zezwala się na organizowanie uroczystości weselnych, imprez sportowych i innych dużych zbiorowisk w kinach, teatrach itp. Jaki to ma sens? Bez takich atrakcji da się żyć, a zupełny ich zakaz na pewno by pozwolił na szybsze ograniczenie zachorowań, a nawet na całkowite pozbycie się pandemii. Bliższe przyjrzenie się takiej działalności nasuwa podejrzenie o zwykłą manipulację narodem, bo przecież za nie przestrzeganie zaleceń grożą wysokie kary, a to jest jeden ze sposobów zniewolenia. Jakiejś innej w tym racjonalności wcale nie widać.