niedziela, 10 lutego 2019

Rozważania okolicznościowe


Bywa wiele różnych okoliczności, jak dzień babci, dzień dziadka, dzień matki, dzień urodzin i wiele innych, aby zacząć intensywniej myśleć na te i zbliżone nie tylko życiowe tematy.
Jest dzień matki 26 maja 2018 roku. W tym dniu rozmyślając nad przeszłością doznałem kolejnego olśnienia. Wcześniej podobnych olśnień miałem już kilka, ale o nieco mniejszym znaczeniu.
Moja mamusia już nie żyje, więc prócz wielu jedynie życzliwych o niej wspomnień, nie mogę dać jej żadnego innego prezentu w tym dniu matki. Za to ona sprawiła mi w tym dniu największy w moim życiu prezent chyba na moją w tym roku 90-tą rocznicę urodzin. Stało się to tak, że rozmyślając o jej życiu, o warunkach w jakich żyła i o wielu innych zagadnieniach dotyczących sensu życia oraz w ogóle o istnieniu naszego świata, doszedłem dzięki temu do wniosku, który uważam za najważniejsze moje odkrycie i to na pewno tylko dzięki tym rozmyślaniom w dniu matki, a ściślej mówiąc – mojej Matki. To stało się tak, jakby ona zza grobu podsuwała mi te myśli, które doprowadziły do takich odkrywczych wniosków.

Wspomniałem już, że wcześniej też miałem olśnienie, w wyniku którego udało mi się znaleźć rozwiązanie trudnej do zrozumienia odpowiedzi na pytanie znajdujące się w katechizmie. „Gdzie jest Bóg?” i stwierdzenie, że „Bóg jest wszędzie, w niebie na ziemi i na każdym innym miejscu”. Wtedy skutkiem moich przemyśleń doszedłem do wniosku, że siedzibą Boga jest jedynie umysł ludzki, bo tylko myśl ludzka może być jednocześnie wszędzie. Zatem i Bóg jest jednocześnie wszędzie tam, gdy człowiek w tym czasie o Bogu myśli.
Wypada nadmienić, że nastąpiło to wtedy w dość dziwnych okolicznościach i w nietypowym miejscu. Późnym wieczorem, byłem z moją suczką Misią na spacerze w parku, gdzie w tym miejscu przed stu laty był cmentarz. Idąc, jak zwykle przemyśliwałem różne zagadnienia. W pewnym momencie Misia idąca przy nodze, nagle zatrzymała się, sierść na niej się zjeżyła, wyszczerzyła zęby i zaczęła warczeć, mimo że nikogo przed nią nie było. Wtedy ogarnął mnie niesamowity strach. W mojej głowie nagle zakotłowały się setki różnych przeważnie strasznych myśli o duchach. Między innymi zacząłem myśleć również o Bogu i nagle stało się coś jeszcze dziwniejszego, bo Misia tak samo nagle przestała warczeć i ruszyła do przodu. Zrozumiałem wtedy, że to, co do mnie docierało w myślach, Misia widziała na jawie, stąd takie było jej zachowanie.
O tym (ale tylko o samym olśnieniu) napisałem w mojej książce pt. „Herezja czy punkt widzenia”. Natomiast wnioski będące wynikiem ostatniego olśnienia, które są bodajże jeszcze większą herezją, ale we wspomnianej książce ich nie będzie, bo tamta książka już wcześniej została wydana drukiem.

Co do ostatniego olśnienia, to jak już wspomniałem, dzięki całemu szeregowi różnych przemyśleń, doszedłem do wydaje mi się wręcz odkrywczego wniosku. Skoro Bóg jest niewidzialnym duchem, a jednocześnie jest wszechmogący, bo stworzył niebo i ziemię oraz może przybierać różne postacie, to jeżeli wcześniej znalazłem Jego siedzibę w ludzkim umyśle, to dlaczegóż bym nie mógł choć odrobinę bliżej tę boskość poznać niezależnie od tego, co na ten temat zawarte jest w Piśmie Świętym. Ponieważ stworzony wszechświat jest materialny, więc na całe zagadnienie, aby móc je lepiej zrozumieć, trzeba chyba spojrzeć zupełnie inaczej.

Z podobnie trudnym zagadnieniem spotykamy się podczas zastanawiania się nad pojęciem, jakim jest energia i próbą zrozumienia tego zjawiska. Dlatego podobnym i dlatego trudnym, bo używając energii wcale jej nie zużywamy i wbrew pozorom też jej nie wytwarzamy, jak się powszechnie mówi, a tylko ją przetwarzamy. Energia jest niezniszczalna, a w czasie jej używania przyjmuje jedynie różną postać zależnie od sytuacji. Energii nie ubywa ani nie przybywa i jest niezniszczalna, to znaczy, że jest wieczna.
Jeżeli te dwa zjawiska, to znaczy Boga i Energię porównamy ze sobą, to zauważymy, że pomiędzy tymi zjawiskami nie ma żadnej różnicy, są one tożsame. Jedyna różnica, jaką można zauważyć, jest taka, że Bóg jest duchem, a energia materią, ale gdy to porównamy z człowiekiem, to ta różnica zupełnie się zaciera. Człowiek też składa się z nieśmiertelnej duszy i ciała, które wprawdzie jest doczesne, ale po śmierci zmienia się tylko jego postać i dalej istnieje, jako energia. Ponieważ człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, więc są podstawy, aby móc oba zjawiska ze sobą porównywać. Idąc tym tropem dochodzimy do dalszych ciekawych wniosków.

Tak to już jest z tymi myślami i przemyśleniami. W pewnym momencie rozmyślań zaczynamy sięgać tak daleko i tak wysoko, że zaczyna braknąć nam odwagi na ich ostateczne sformułowanie. Tak też jest i w tym przypadku. Dalsze rozwijanie rozpoczętego zagadnienia, jakim jest Bóg i Energia oraz wnioski z tego wynikające, muszę pozostawić chwilowo w zawieszeniu do czasu narodzin myśli bardziej strawnych. Zatem zakończeniem rozmyślań będzie tekst częściowo zastępczy.

Stwórca zanim stworzył najdoskonalszy organizm w postaci człowieka, zaczynał od organizmów najprostszych i stopniowo je doskonaląc doszedł do szczytu doskonałości. Widać to na przykładzie niektórych zwierząt posługujących się przednimi kończynami, choć one nie są tak doskonałe, jak ręce człowieka oraz na przykładzie papug i gwarków mających struny głosowe, dzięki czemu mogą one naśladować mowę ludzką. Z tego wynika dowód, że była to mozolna praca twórcza trwająca nawet miliardy lat, a my obecnie będąc tego trudu spadkobiercami nie tylko go nie doskonalimy, ale swoim być może czasem nieświadomym postępowaniem często nawet uwsteczniamy. Dopuszczamy do głosu ludzi, którzy w żadnym wypadku na to nie zasługują. Oni swoim postępowaniem sprowadzają na ludzkość i całą naszą planetę nieszczęścia, czego dowodem są wojny i inne konflikty światowe, a mogą doprowadzić nawet do najgorszego. Nie zapominajmy, że była już era dinozaurów będąca błędem popełnionym przez Stwórcę, a błędem dlatego, że tak ogromne drapieżniki nie mając żadnego zagrożenia mogły rozmnażać się bez ograniczeń. Był potop, była Sodoma i Gomora oraz wiadomo czym się to wszystko kończyło. Pociechą jest jedynie to, że we wszechświecie jest jeszcze wiele cywilizacji znacznie doskonalszych od naszej i dzieło Stwórcy na pewno całkowicie nie zaginie.