poniedziałek, 23 czerwca 2014

Medialny wstrząs


Wśród „gadających głów” powstało wielkie oburzenie i zdziwienie, że „najważniejsze osoby w państwie” są podsłuchiwane. W ostatnich dniach pojawiły się w mediach taśmy z podsłuchami rozmów ludzi będących na wysokich stanowiskach w państwie. Powstała w mediach okazja do różnych interpretacji tego zdarzenia. Trudno powiedzieć, co jest przyczyną, że tak dziennikarze, jak i politycy w swoich wypowiedziach (zabarwionych chyba nadmiernymi emocjami), mylnie nazywają uczestników tych podsłuchanych rozmów. Wśród „gadających głów” powstało wielkie oburzenie i zdziwienie, że „najważniejsze osoby w państwie” są podsłuchiwane. Otóż podsłuchiwani byli dwaj ministrowie. NBP - Marek Belka i MSW - Bartłomiej Sienkiewicz. Chciałbym zapytać, czy to naprawdę są najważniejsze osoby w państwie? Uważam, że to bzdura! Nie ma wątpliwości, że to są osoby zajmujące najważniejsze stanowiska w państwie, ale nie są osobami najważniejszymi. Być osobą najważniejszą, a zajmować najważniejsze stanowisko, to jest ogromna różnica, nie ma tu tożsamości. A jednak te gadające głowy w mediach niezależnie skąd się wywodzą, z kręgów dziennikarskich czy z kręgów polityki, tego nie odróżniają. Zatem powinni oni raczej zbudować w stolicy piaskownicę i w niej się bawić, a rządzenie krajem pozostawić ludziom nie tylko lepiej do tego przygotowanym, ale również uczciwszym, umiejącym służyć narodowi, a naród powinien wiedzieć kogo do tej służby wybiera.

Dzisiaj jest 20 czerwca. To dokładnie jest 73 rocznica wywiezienia naszej rodziny na Syberię przez radzieckich funkcjonariuszy NKWD. Już wtedy zastanawiałem się kto był tym idiotą, który miał pomysł, aby wywozić tak wielkie masy ludzi, przeważnie kobiet i dzieci. Przecież to olbrzymi koszt samego tylko transportu, a korzyść z tego dla zleceniodawcy żadna. Chociaż było to głupie, ale było wykonywane, bo taki był rozkaz. Wykonywali z dwóch powodów. Wierzyli w słuszność rozkazu lub bali się konsekwencji za jego niewykonanie, mimo że po dwóch dniach niemieckie samoloty już krążyły nad Smoleńskiem. Pamiętam, jaki przed wojną był stosunek zwykłych ludzi do władzy kościelnej, jak stare kobiety przy każdej nadarzającej się okazji całowały młodego księdza w rękę. Mówiło się wtedy, że „każda władza pochodzi od Boga” i chyba w to wierzono. Dzisiaj wiemy, że niektórzy księża są pedofilami. Dzisiaj to już nie te czasy, a mimo wszystko mentalność ludzi mało się zmieniła.

Około 30 lat temu spotkałem na ulicy pracownika z poprzedniego zakładu, w którym z nim pracowałem i byłem jego przełożonym. Z radości związanej ze spotkaniem rozpłakał się i chciał mnie nawet pocałować w rękę. Mogę uwierzyć, że zrobił to ze względu na żywiony szacunek w stosunku do mojej osoby, ale próba całowania ręki, to już raczej skutek niezupełnego jeszcze dojścia do siebie po nocnej libacji. Nagrania z tego zdarzenia nie było, bo jaka by mogła być z niego korzyść?

Natomiast inne duże znaczenie i korzyść ma nagranie wysokich funkcjonariuszy państwowych. Świadczy o tym fakt, że media wokół tego zdarzenia robią tak wielki szum. Dziwne w tym jest jedynie to, że władze chcą koniecznie poznać sprawcę tych nagrań. Przecież nawet dla zwykłych obywateli kraju wszystko jest zrozumiałe. Jeżeli funkcjonariusze BOR-u podległego min. Sienkiewiczowi nie potrafili zapewnić ochrony swojemu przełożonemu, to jak oni mogą zapewnić ochronę rządowi? Ten fakt zupełnie dyskwalifikuje ministra i powinien on być natychmiast pozbawiony stanowiska. Rozpoznanie nagrań z rozmowy przeprowadzonej między oboma jej uczestnikami, to zupełnie inna sprawa i powinni oni być z niej rozliczeni oddzielnie. Tymczasem władze robią zupełnie niezrozumiały szum, jakby chciały w ten sposób ukryć swoją nieudolność. W wypowiedziach słyszy się, że nagranie to zamach na Polskę, ale na temat treści rozmów i ich uczestników cisza. To, co w dalszym ciągu dzieje się w kraju na tym tle, jest kompletną kompromitacją Polski na arenie międzynarodowej. Tak to oceniam i uważam, że w dalsze szczegóły problemu nie warto się zagłębiać.