poniedziałek, 20 października 2008

Sumienie i inne stany ducha

Sumienie, moim skromnym zdaniem to nic innego, jak tylko odzwierciedlenie pewnego "stanu ducha", to znaczy stanu odczuć, lub może nawet będzie ściślej, gdy powiemy pewnego stanu przeżyć wewnętrznych. Można to dokładniej zobrazować na podstawie poniższego przykładu.

Jeżeli po określonym czasie, mając już za sobą większą liczbę przeżytych lat oraz związaną z tym pewną liczbę doświadczeń życiowych, gdy często rozmyślamy o tym minionym czasie, to bywa czasem tak, że od pewnych myśli nie możemy się uwolnić. Przychodzą nam na myśl takie wspomnienia, że pod ich wpływem chciałoby się z kimś porozmawiać, powiedzieć coś czego wcześniej nie powiedziano komuś, kogo już niestety nie ma i nigdy już nie będzie, a to, co chciałoby się powiedzieć temu komuś, było dla niego wcześniej wyjątkowo ważne. Wtedy robi się człowiekowi przykro, że w tamtym czasie nie zrobił tego, co powinien był zrobić. Ten właśnie odbywający się w naszym umyśle proces myślowy nazwiemy sumieniem, a odczuwane w czasie tego procesu przykrości są tym, co powszechnie nazywamy wyrzutem naszego sumienia.
Uważam jednak, że to wcale nie ma (nie musi mieć) nic wspólnego z tzw. rachunkiem sumienia, spowiedzią i żalem za grzechy. Często słyszy się dawaną radę: "Rozważ w swoim sumieniu czy to, co robisz, jest dobre czy złe". Jest to oczywista bzdura, bo sumienie nie jest miernikiem dobra lub zła, jak na przykład termometr służący do mierzenia temperatury. Stan ducha nie jest zjawiskiem fizycznym, a dobro lub zło nie jest pojęciem obiektywnym.

Podobnym stanem ducha, choć mającym zupełnie inne znaczenie, bo odczuwanym jako zadowolenie - jest szczęście. Inaczej mówiąc, szczęście jest to stan ducha dający człowiekowi zadowolenie.
Przeciwieństwem szczęścia jest nieszczęście. Ze szczęściem wiąże się optymizm, z nieszczęściem - pesymizm.

Mieć szczęście, to umieć cieszyć się tym, co się ma, czyli być szczęśliwym. Ale to nie znaczy, że trzeba na tym poprzestawać. Trzeba jednocześnie stawiać przed sobą nowe wymagania, osiągać to, co jest naszym pragnieniem i cieszyć się każdym nowym, nawet najmniejszym postępem w tym zakresie.
To jest bardzo skomplikowane, jednak każdy człowiek we własnym zakresie musi w swoim życiu to własne szczęście umieć budować.
Szukanie szczęścia nie może polegać na poznaniu samej definicji szczęścia, lecz na opanowaniu umiejętności bycia szczęśliwym.
Mieć szczęście i być szczęśliwym to tylko tyle, a może aż tyle, że często dla wielu ludzi nawet całego długiego życia nie starcza, by móc to osiągnąć. A nauczyć się być w życiu szczęśliwym, to znaczy nauczyć się stawiać przed sobą określone cele i następnie w sposób konsekwentny je realizować ku własnemu zadowoleniu.

Być nieszczęśliwym (pesymistą), to zazdrościć wszystkim tego, co oni mają i nie umieć samemu niczego zdobyć oraz nie umieć cieszyć się nawet tym, co się ma, być ciągle ze wszystkiego niezadowolonym.
Powinniśmy w życiu unikać towarzystwa pesymistów, ludzi bez entuzjazmu, gdyż oni sieją wokół siebie największe zło, jakim jest zwątpienie w możliwości jakichkolwiek pozytywnych osiągnięć. Zaszczepiają negatywne myślenie, a ono jak wiadomo, poprzez naszą podświadomość niszczy nas nie tylko psychicznie, ale również i fizycznie. Takie negatywne myślenie wchodzi w nawyk i powoduje spustoszenie w naszym życiu wewnętrznym. To jest choroba, której bardzo trudno się pozbyć, a jeszcze trudniej naprawić zło, które ona wyrządza.

Człowiek jest "zwierzakiem" stadnym, a przejawia się to między innymi w tym, że od czasu do czasu ma pragnienie podzielenia się swoimi radościami i smutkami, osiągnięciami i porażkami z innymi sobie podobnymi, szczególnie z tymi, którzy są mu osobami bliskimi.
Chęci takich nabiera się w różnych okolicznościach, ale najczęściej wtedy, gdy zdarza się przelecieć w myślach przez okres miniony i natrafić na określone przeżyte sytuacje, przypominające jakieś nadzwyczajne spotkanie, zbliżenie z kimś itd. Natrafiając na jakiś epizod w tych myślowych wędrówkach, nagle zaczyna się odczuwać jakiś dziwny ucisk w pobliżu serca.
Jest to dziwne, bo myśli rodzą się w umyśle, a wysyłane przez nie sygnały docierają nie gdzie indziej tylko właśnie w okolice serca i tam pod ich wpływem już nie jako sygnały elektryczne, ale jako chemiczne, powodują właśnie to dziwne uczucie. Może dlatego mówi się, że miłość mieści się w sercu. To nieprawda, ale prawdą jest, że te sygnały chemiczne z krwią przepływają przez serce i tam gdzieś w jego pobliżu następuje odpowiednia reakcja powodująca to dziwne uczucie miłości lub żalu.

Miłością czy żalem nie jest to, co się o tym mówi, ale to, co się wtedy odczuwa. Uczucie miłości czy żalu można wyrazić zachowaniem, gestami, zależnie od sytuacji. Można również wyrazić słowami, ale słowa to są tylko słowa, nie zawsze muszą być prawdziwe.
Na przykład śpiewane "Góralu czy ci nie żal"? jest pytaniem, które zadajemy, czasem wcale go nie rozumiejąc, jeżeli sami nigdy tego w życiu nie doznaliśmy, jeżeli tego nie przeżyliśmy.

Zatem wszystko, co wymieniłem, jak sumienie, szczęście, zadowolenie, optymizm, pesymizm i inne nie wymienione, są niczym innym, tylko pewnymi stanami ducha przez nas w różnych okolicznościach odpowiednio odczuwanymi. Należą one do tej samej rodziny - rodziny odczuć i uczuć, z którymi w naszym życiu mamy do czynienia na co dzień.