piątek, 14 sierpnia 2015

Przypomniana ziemniaczana historyjka

Działo się to w okresie II Wojny Światowej na Syberii w miasteczku Bolszyje Uki dokąd my Polacy byliśmy wtedy deportowani. Była to niedziela, piękny, słoneczny, styczniowy dzień. Dokładnej daty nie pamiętam, ale w tym właśnie dniu odbywały się wybory do najwyższych władz ZSRR. Kandydatem w tym syberyjskim miasteczku był akademik o nazwisku Cycyn. Człowiek ten był znany i ceniony za to, że wyhodował odmianę ziemniaka, którego nie trzeba było na wiosnę sadzić w całości, a wystarczyło tylko wyciąć i posadzić same jego wyrostki. Miało to ogromne znaczenie gospodarcze szczególnie w czasie wojennym. Kandydat był jeden, więc w rzeczywistości nie były to wybory, a tylko głosowanie. Poza tym on niczego nie obiecywał, na jego korzyść przemawiały jego dotychczasowe dokonania.

Takie to były bezsporne korzyści

Jeżeli na obsadzenie 1ha potrzeba było 62500 sztuk ziemniaków, a ciężar każdego wahał się średnio w granicach 115 gramów, to w sumie trzeba było wysadzić 7187 kg. Wykorzystując do sadzenia same wyrostki ziemniaka wyhodowanego przez Cycyna, wystarczyło wysadzić tylko 1/3 tej wielkości (2396 kg), a pozostałe 2/3 (4720 kg) można było przeznaczyć do konsumpcji. Wyhodowane przez Cycyna ziemniaki były wtedy już znane i rozpowszechnione, więc na tego kandydata głosowano masowo i z zadowoleniem. Widziałem to na własne oczy, a utkwiło to tak bardzo w mojej pamięci między innymi i dlatego, że w tym dniu byłem umówiony na moją pierwszą w życiu randkę. Ponieważ dzień był słoneczny i stosunkowo ciepły, więc ubrałem się w czapkę „kubankę” i przysłany mi przez brata z frontu, oficerski płaszcz. I to właśnie było całe moje nieszczęście. Randka przedłużyła się do północy, mróz stężał, a ja wcale tego nie odczuwałem. Wynik randki był taki, że odmroziłem sobie uszy. Przez następny tydzień nie zdejmowałem w pracy czapki uszanki, aby ukryć spuchnięte i nasmarowane gęsim tłuszczem moje „ośle” uszy. Wracając do kraju w 1946 roku zabrałem ze sobą siedem takich unikalnych ziemniaków i w dniu przybycia do rodzinnego domu 20 czerwca niezwłocznie posadziłem w ogródku 6 ziemniaków (siódmy był zepsuty). Mimo późnego terminu sadzenia, w jesieni z tych 6 gniazd zebrałem 3,5 wiadra dorodnych ziemniaków. W następnych latach ziemniaki te rozpowszechniły się w całej bliższej i dalszej okolicy. Każdy gospodarz chciał je uprawiać dzięki ich dużej urodzajności. Mogłem wtedy nieźle na tym zarobić, ale w tym czasie zajmowałem się czymś innym. Musiałem przede wszystkim nadrobić straconych pięć lat szkolnej nauki.

Najnowsze spostrzeżenia i wynikające z nich wnioski

Od tamtych czasów minęło już 70 lat, a o dawnych zdarzeniach przypomniałem dzięki moim ostatnim spostrzeżeniom związanym z ziemniaczanym tematem. Otóż w swoim postępowaniu trzymam się zasady, że wszystko, co z ziemi wyszło, powinno do niej wrócić. Dlatego wszystkie odpadki, między innymi kuchenne, zakopuję w ogródku. Z zakopanych ziemniaczanych obierek wyrastają nadziemne łodygi ziemniaków. Zwykle je niszczę, ale w bieżącym roku w związku z wyborami w naszym kraju, przypomniały mi się tamte wybory syberyjskie i związany z nimi epizod ziemniaczany. Skojarzyłem ze sobą te wszystkie zdarzenia i ziemniaki wyrastające z obierek pozostawiłem do dalszej wegetacji, a ponadto z naszych wrocławskich ziemniaków wyciąłem kilka wyrostków i też je posadziłem. Wynik eksperymentu był taki, że z jednego posadzonego wyrostka wyrosło 8 ziemniaków, a ich łączny ciężar to 0,922 kg. W gniazdach wyrosłych z zakopywanych obierek wyniki były podobne. Moje doświadczenie ze zwykłymi wrocławskimi ziemniakami dowodzi, że akademik Cycyn niczego nie wyhodował, a jedynie wpadł na bardzo korzystny w tamtym czasie pomysł, aby zaobserwowane zjawisko przyrodnicze związane z rozwojem ziemniaka w umiejętny sposób wykorzystać we własnym interesie.

Cel uświęca środki

Minęło 70 lat, a sposoby myślenia różnych narodów szczególnie w metodach dochodzenia do władzy nic się nie zmieniły. Celem akademika Cycyna w tamtym syberyjskim systemie było raczej osiągnięcie prestiżu społecznego posługując się swoimi choć pożytecznymi, to jednak oszukańczymi osiągnięciami. Natomiast celem naszych kandydatów jest dorwanie się do „żłobu”. Jak zwykle, karmią wyborców składanymi obietnicami, o których realizacji zapominają z chwilą osiągnięcia celu. Można zatem zadać pytanie, jak w tych sytuacjach traktowany jest wyborca? Ale na to pytanie każdy wyborca niech już odpowie sobie sam.

I po co nam to było?

"Na złość mamie odmrożę sobie uszy"

Takich i podobnych powiedzonek ludowych mamy wiele nie tylko w naszym społecznym sposobie myślenia, ale również świadomie lub nieświadomie wykorzystujemy je w naszym praktycznym działaniu. Przykładem tego jest zachowanie się naszych polityków w czasie tak zwanej Pomarańczowej Rewolucji na kijowskim Majdanie w 2004 roku.

Efekty rewolucji na Majdanie

W wyniku tej rewolucji dorwał się do władzy Juszczenko w roli prezydenta, a Julia Tymoszenko usadowiła się na stanowisku premiera. W tym ich dążeniu do objęcia władzy dzielnie sekundowali nasi polscy parlamentarzyści i rządowi politycy z premierem i prezydentem na czele. Często wtedy ten Majdan odwiedzali i uczestników podtrzymywali na duchu. Jaki był w tym ich interes? Jaki był w tym interes naszego państwa? Czy rzeź wołyńska została przez nich całkowicie zapomniana? Rzeź, w której zbrodniarze z oddziałów Bandery wymordowali około 200 tysięcy bezbronnych członków polskich rodzin z niemowlętami i starcami włącznie. Oni tak samo postępowali nawet z polsko – ukraińskimi rodzinami mieszanymi. Czyżby nasi politycy mieli na uwadze inny tak bardzo wzniosły cel, że pamięć o rzezi wołyńskiej w porównaniu z tym celem przestała mieć jakiekolwiek znaczenie? Tego niestety nie wiemy, ale za to wiemy, że konto bankowe Julii wzrosło o olbrzymie sumy dolarów, a Juszczenko rozpoczął stawianie pomników dla Banderowców i innych wodzów w bandach UPA z okresu wojny. Ukraina w tym czasie została całkowicie skorumpowana. Jak na tym tle należy oceniać naszych polityków popierających Pomarańczową Rewolucję? Skorumpowana władza Ukrainy poszła w odstawkę, a następnym prezydentem został Janukowycz, który z pozostałą zgrają oligarchów, podobnie przywłaszczyli sobie setki miliardów dolarów. Pobudowali sobie pałace w kraju i poza jego granicami, a Ukrainę doprowadzili przez to do ostatecznej ruiny. Inaczej mówiąc należy stwierdzić, że w Ukrainie działała banda złodziei i szubrawców, która miała na względzie wyłącznie własny interes, to znaczy osobiste bogacenie się kosztem narodu ukraińskiego.

Drugi Majdan

W końcu 2013 roku naród miał już dosyć takich rządów i postanowił wyzwolić się spod władzy konstytucyjnie wybranego prezydenta Janukowycza. Niestety, Majdan jednocześnie został opanowany przez potomków byłych Banderowców, których godłem jest swastyka i ostatecznie po ucieczce Janukowicza, oni wspólnie z oligarchami ponownie objęli władzę na Ukrainie zakazując jednocześnie używania języka rosyjskiego. Skutek tego był taki, że Krym, który w swoim czasie został podarowany Ukrainie przez Chruszczowa (Ukraińca), na drodze referendum wrócił ponownie do Rosji, a wschodnie rosyjskojęzyczne rejony nie uznając kijowskich władz, postanowiły usamodzielnić się pod nazwą "Noworosja". Na to władze kijowskie odpowiadają kpiąco: cóż to za państwo ta "Noworosja", z której mieszkańcy uciekają do Rosji, a przecież same są tego powodem ciągle ostrzeliwując i bombardując bombami fosforowymi domy tych mieszkańców i tym samym zmuszając ich do ucieczki. Natomiast samych zwolenników "Noworosji" nazywają separatystami, terrorystami i rebeliantami. Na temat tego, co dzieje się na wschodnich terenach Ukrainy dowiadujemy się z naszych mediów w postaci samych kłamstw i przeinaczeń, a gadające głowy w mediach ciągle tylko jątrzą.

Bezstronny obserwator

Bezstronny obserwator korzystający z różnych źródeł informacji doskonale wie kto za tym bajzlem stoi i jaki ma w tym interes. Są to przede wszystkim Stany Zjednoczone (nasz rzekomy wielki przyjaciel, który w swoim czasie przyczynił się do okrojenia terytorium polskiego na wschodzie i przekazania Polski w ręce Stalina. Obecnie ludność nawet małych państw sąsiednich jeździ do USA bez wiz, ale nas Polaków, jako najbliższych przyjaciół Stanów, wizy nadal obowiązują). Drugim sprzymierzeńcem jest UE, do której Ukraina zgłosiła chęć przynależenia, a wszelka ta działalność jest tylko środkiem pomocniczym skierowanym przeciwko Rosji w celu jej osłabienia. Działalność USA skierowana na wdrażanie na świecie amerykańskiej demokracji jest doskonale znana z takich działań w państwach, jak Wietnam, Korea, Irak i Afganistan, tylko kto chciałby się bawić w zapamiętywanie takich "mało znaczących szczegółów". Chyba mało kto zwrócił uwagę na to, że nowe władze Ukrainy, jakby w podzięce naszym politykom za poparcie ich na Majdanie, przez cały czas utrzymywały embargo na import polskiego mięsa. Ostatnio zaczęły przebąkiwać, że w ramach sankcji dla Rosji, zamkną rurociąg dostarczający gaz dla Europy. O czym to świadczy? A no tylko o tym, że Ukraina daje znać Europie czym to jej będzie groziło, zatem Unia nie powinna szczędzić miliardów euro na potrzeby Ukrainy. Jest to zwykły szantaż, a jeżeli tak, to warto się zastanowić nad zestrzelonym malezyjskim samolotem, tylko kłopot w tym, że on nie spadł na terytorium Rosji, a raczej powinien był tam spaść z punktu widzenia dobra Ukrainy.

Efekty nałożonych sankcji

Nasi politycy zaślepieni nienawiścią do Rosjan coraz intensywniej domagali się od Zachodu zwiększenia sankcji dla Rosji. Sankcje zostały zwiększone. Uważano, że to spowoduje osłabienie Rosji, ale stało się przeciwnie, ona wyjdzie z tego raczej wzmocniona. W większym stopniu będzie musiała wykorzystać swoje olbrzymie możliwości wytwórcze. Nie zapominajmy, że na Syberii są niewykorzystane olbrzymie połacie urodzajnej ziemi (zaludnienie, to 1 człowiek na 1 km kwadratowy), jako zesłaniec byłem tam przez 5 lat i widziałem to na własne oczy. Potrzebne jest tylko umaszynowienie i pełna mechanizacja rolnictwa ze względu na krótki okres wegetacji roślin. Rosja w odwecie ogłosiła embargo na mięso, owoce i warzywa z UE, Australii, USA, Norwegii i Kanady. Nasi producenci rolni biją teraz na alarm, co mają robić z takimi produktami uprzednio eksportowanymi do Rosji, jak mięso, jabłka, papryka, ogórki itp.? Kto im wyrówna tak olbrzymie straty? A poza tym nie zapominajmy, że na utracony rynek trudno będzie wrócić. Tam już jest Argentyna, Brazylia, Chiny i Indie. Ostatnio politycy (nie tylko nasi) zaczynają zachowywać się podobnie jak świnia, która dostała po ryju za zbyt agresywne zachowanie się przy korycie. W mediach daje się odczuć wielkie zdziwienie. Przedstawiciele naszego kraju dotąd wyjątkowo aktywni w sprawie Ukrainy, nawet nie zostali zaproszeni do udziału w rozmowach na jej temat prowadzonych przez cztery państwa. I po co nam to było wszystko w taki nierozsądny sposób rozgrywać? A do tego po co było jeszcze innych podjudzać?

Uwaga

Powyższy artykuł był już publikowany w Interii 360 w 2014 roku i był przeczytany przez 20778 czytelników. Ponadto przez Redakcję został uznany za najlepszy artykuł miesiąca sierpnia.