poniedziałek, 21 stycznia 2008

Hipokryzja i nonsensy

Nie tylko na podstawie medialnych doniesień wiemy, że w kraju panoszy się hipokryzja, złodziejstwo, cwaniactwo, oszustwo i nonsensy. Często powtarzane jest hasło, że nie należy ludziom dawać ryby, bo to jest niemoralne, należy dawać wędkę, a rybę niech oni sami sobie złowią. Przeciwieństwem tego jest zachęcanie, aby dobrzy ludzie składali się na stypendia dla zdolnej młodzieży. Podaje się wiadomość, że w Dniu Papieskim, (14.9.07 TV) 100000 wolontariuszy zbiera fundusze dla zdolnej młodzieży na stypendia. Czym jest takie stypendium, jak nie dawaniem tej właśnie ryby zamiast wędki? Natomiast czym innym byłoby stypendium fundowane, bo wtedy nie można tego nazwać rybą, a inwestycją w przyszłego pracownika.

Nie są odosobnione przypadki, że wielu spryciarzy powołuje rożnego rodzaju fundacje i gromadzi na ich kontach nawet pokaźne fundusze, które rzekomo mają służyć zaspokajaniu potrzeb rożnych ludzi pokrzywdzonych przez życie. W rzeczywistości fundusze te przede wszystkim zaspakajają potrzeby założycieli tych fundacji. Jest to ich sposób na spokojne, beztroskie i lekkie życie. Ich podstawowym zajęciem jest wymyślanie sposobów na skłanianie poszczególnych ludzi i instytucji do dokonywania odpowiednich wpłat na ich fundacje. Nie dotyczy to rzecz jasna wszystkich fundacji, są i takie, co cieszą się powszechnym uznaniem, ale nie wymienię żadnej, by nie robić reklamy. Pozostawiam to czytelnikowi.

Innym zagadnieniem są problemy ze znaczeniem słów w codziennym użyciu.
W naszym życiu codziennym, w naszych stosunkach międzyludzkich, krótko mówiąc w porozumiewaniu się między sobą, posługujemy się przede wszystkim słowem. Słowo w naszym życiu jest wszechobecne.
Od samego początku naszego istnienia, już od kołyski poznajemy słowa, uczymy się ich znaczenia, zgłębiamy zawartą w nich myśl, ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że samo słowo jako takie nic nie znaczy, jeżeli nie poznamy przypisanego temu słowu prawdziwego znaczenia.

W językach różnych narodów można spotkać identyczne słowa, ale ich znaczenia są zupełnie różne. Na przykład rosyjskie "da" jest potwierdzeniem, czyli znaczy tyle, co polskie "tak". Natomiast po polsku słowo "da" pochodzi od słowa "dawać". Podobnie słowo "laska" w językach polskim i czeskim ma zupełnie inne znaczenie.
W skrócie powiemy, że każde słowo ma taką wartość, jakie mu przypiszemy znaczenie, z czym będzie się ono nam kojarzyć, jakie wywoła w nas wyobrażenia, gdy je w określonej sytuacji usłyszymy lub wypowiemy.

Przypominam sobie zdarzenie z moich dziecięcych lat. Mały chłopczyk żali się swojej mamie, że zgubił zegarek (jarmarczna imitacja zegarka). Mama odpowiada: bał go pies, nie martw się, będzie odpust to kupimy nowy. Założę się, że użytego wyrażenia "bał go pies", ta mama wcale nie rozumiała, nie znała jego prawdziwego znaczenia. Dla niej było ono takie same, jak często używane wyrażenie "licho z nim". Zasłyszała je na pewno jeszcze w czasach swojego dzieciństwa i tak samo używała je, jak wielu innych ludzi, wcale nie rozumiejąc jego znaczenia. Ale pod tym niby niewinnym wyrażeniem bał go pies, kryło się prawdziwe uważane za wulgarne wyrażenie "j...ł go pies". Zostało ono tylko zmodyfikowane dla potrzeb używania go w sytuacjach, kiedy jak byśmy obecnie powiedzieli, słów wulgarnych nie należało używać.
To jest podobnie, jak z często używanym okrzykiem "o kurcze!", gdzie też występuje dwuznaczność. Słysząc ten okrzyk jedni rzeczywiście wyobrażają sobie kurczaka, ale ci bardziej wtajemniczeni widzą zupełnie co innego. Dla nich jest to postać uprawiająca odwieczny zawód, którego nazwy tu nie będę wymieniał. Przy tej okazji nadmienię, że słowa mogą dzielić się na normalne, piękne i brzydkie oraz wulgarne, których nie należy używać szczególnie w obecności dzieci, aby nie były przez nie powtarzane bez rozumienia ich znaczenia.

Dwuznaczność słów wulgarnych jest używana przez młodzież bardzo często. W wielu wypadkach nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wychowując dzieci i młodzież w taki właśnie sposób, w efekcie wychowujemy hipokrytów, którzy "co innego myślą, co innego mówią, a zupełnie co innego robią".
Z czego taka sytuacja wynika? Na pewno nie z niczego innego, jak tylko z tego ( można to powiedzieć bez popełnienia większego błędu), że początkujący rodzice wychowując swoje dzieci nie mają żadnego pojęcia o podstawach dobrego wychowania. Nikt ich tego nie nauczył. Wszystko, co wiedzą o wychowaniu, pochodzi z ich dzieciństwa, z wyniesionych z tamtego okresu mniej lub bardziej dobrych, a czasem zupełnie złych doświadczeń. Oni tylko powielają to, co otrzymali od swoich rodziców, to, co jeśli nawet jest poprawne, to i tak jest już przeważnie przestarzałe.

Pominę milczeniem narkomanię, bo „szkoda gadać”, ale wspomnę o alkoholu, z którego państwo zbija niezłą kasę.
W ostatnim czasie nasila się wśród posiadaczy pojazdów samochodowych, tendencja do siadania za kierownicą po spożyciu alkoholu. Ale jest to powiedziane w sposób zbyt łagodny. Trzeba raczej powiedzieć, że w rzeczywistości często za kierownicą siadają kierowcy w stanie zupełnego upojenia alkoholowego.
Ponieważ żadne kary nie odstraszają od uprawiania tego procederu, więc jeden z sejmowych wybrańców narodu zaproponował rozwiązanie radykalne. Zabrać takiemu kierowcy samochód, a wtedy na pewno nie dokona już żadnego wykroczenia.
Na to jeden z profesorów o dużym autorytecie naukowym i społecznym, powiedział, że to jest absurd. Jest dosyć różnych środków i możliwości karania. Nie ma potrzeby sięgać do metod średniowiecznych.
Profesor jest człowiekiem mądrym, bo w przeciwnym razie nie byłby profesorem. Jest to zupełnie logiczne. Ale w taki sposób myśli chyba prócz niego samego, jeszcze wielu członków naszego społeczeństwa. Według tego profesora, pijaka należy raczej osądzić w sposób cywilizowany i osadzić w więzieniu.
Będzie mógł tam przez jakiś czas się "pobyczyć" na koszt społeczeństwa, korzystając z nowoczesnych udogodnień wprowadzonych ostatnio w więziennictwie,
(jest nawet pokój intymnych spotkań, który chyba ustawodawcy przewidzieli na okoliczność, gdy sami tam się znajdą), potem wyjdzie i wszystko zacznie się od nowa.
Zatem kto tu będzie ukarany, pijak czy społeczeństwo? Nawet każdy mało rozgarnięty człowiek bez trudu odpowie, że społeczeństwo.
A może ten profesor rzeczywiście jest bardzo mądry, tylko trochę nieśmiały i nie chce społeczeństwu powiedzieć wprost. Skoro społeczeństwo nie potrafiło swojego członka wychować na porządnego obywatela , a wychowało na alkoholika, to niechaj go teraz utrzymuje, niech ponosi konsekwencje swojej głupoty.
Jednak trzeba przy tym nie zapominać, że to samo społeczeństwo, podobnie wychowało i wykształciło swoim kosztem również tego profesora, który teraz temu społeczeństwu prócz tych zbawiennych rad nic mądrzejszego nie potrafi wymyślić.
Podsumowując można powiedzieć, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wszystko dzieje się tak dlatego, że społeczeństwo w każdym wypadku jest wszystkiemu winne, bo jest głupie, a jeżeli tak, to niech ponosi odpowiedzialność za skutki swojej głupoty. Ma to, na co zasłużyło.

Nie wszędzie jednak tak jest. Na przykład w Stanach Zjednoczonych powstało i rozwija się prywatne więziennictwo przynoszące właścicielowi niezłe dochody. Inaczej mówiąc jest to dochodowy biznes. Natomiast u nas, jak na razie, jest to kosztowna konieczność spełniana w imię tego, że "człowiek to brzmi dumnie", a "życie człowieka jest najwyższym dobrem". I tak już musi być chyba zawsze. Szczególnie, gdy się uwzględni informację na temat pojmanych arabskich terrorystów.

Na skutek różnych doniesień w mediach o niehumanitarnym traktowaniu przez amerykanów, talibańskich terrorystów w amerykańskiej bazie na Kubie, zjawiła się tam międzynarodowa komisja Czerwonego Krzyża. Komisja wprawdzie nie stwierdziła złego traktowania więźniów, ale jest zaniepokojona ich stanem psychicznym i niezbyt właściwymi warunkami socjalnymi, ponadto proponuje traktowanie ich tak, jak traktuje się jeńców wojennych.
Amerykanie odpowiedzieli, że wkrótce zostanie wybudowany dla nich specjalnie odpowiedni budynek więzienny. Nie zgadzają się natomiast na przyznanie im statusu jeńców wojennych.
Ten temat jeszcze przez kilka następnych dni był w mediach poruszany. Szczególnie obrońcy praw człowieka stają się rzecznikami terrorystów. Co za hipokryzja!
A gdzie byli obrońcy terrorystów, gdy ci terroryści porywali samoloty z setkami pasażerów, gdy te samoloty wbijały się w amerykańskie drapacze chmur, gdy wreszcie na skutek tego zginęły tysiące niewinnych ludzi tylko dlatego, że taka była wola terrorystów, którzy zresztą sami w imię Allacha również tam zginęli? Takich i podobnych nonsensów w naszym życiu są tysiące.

Dla przykładu można również przytoczyć dalszy, ale tym razem nasz krajowy nonsens. Jest nim totalny nonsens społeczno - wychowawczy. Domy poprawcze umieszcza się w ślicznie odremontowanych pałacykach. Na 14 wychowanków zatrudnia się personel składający się z wychowawców, nauczycieli, pracowników obsługi i jak zwykle z dyrektorem na czele.
Co za paranoja w sposobie myślenia urzędników organizujących tego typu instytucje. Czym ci zdemoralizowani wychowankowie zasłużyli się społeczeństwu, że mają tak dobre i kosztowne warunki utrzymania, że stwarza się im o wiele lepsze warunki gzystencji, niż je mają dzieci z rodzin nawet lepiej niż średnio sytuowanych?
Na czym polega tam wychowanie, resocjalizacja i nauka przez tak liczny personel?
W sytuacji, kiedy pewnego dnia pijani wychowankowie zaczęli demolować cenne zabytkowe pomieszczenia pałacyku, to personel nie dając sobie z nimi rady, zmuszony był wezwać policję. Do uśmierzenia tej rozróby dokonywanej przez 14 rozwydrzonych wychowanków, trzeba było wezwać aż 16 policjantów, bo mniejsza liczba też nie mogła sobie poradzić. Aż się ciśnie na usta pytanie, czymże to wszystko jest? Odpowiedź jest prosta. Jeżeli nie jest taką samą, to przynajmniej podobną biblijną Wieżą Babel!
Czesław Suchcicki

Brak komentarzy: