środa, 16 stycznia 2008

Podziw, impuls i refleksja

Kto z nas ludzi nie tylko dorosłych nie zrobił w życiu czegoś pod wpływem tak zwanego impulsu? Czegoś dobrego lub czegoś, czego później nawet żałował?
W moim przypadku, napisanie tej refleksji odbyło się również pod wpływem impulsu powstałego po obejrzeniu w telewizji w dniu 9.02.07 dwóch odcinków amerykańskich seriali dokumentalnych:
„Cuda dzikiego Zachodu” i „Wolny wybór”.

To są rzeczywiście piękne cuda przyrody i nic dziwnego, że każdego roku zjeżdżają tam miliony turystów, by je podziwiać. Oczarowały mnie pokazane w pierwszym odcinku cuda przyrody, a w drugim cuda myśli ludzkiej, jakimi są cuda techniki oraz ekonomiczne manipulacje wybitnych ludzi potrafiących te cuda myśli ludzkiej wykorzystywać w skali międzynarodowej.

My zwykli ludzie podziwiamy cuda natury i cuda będące wytworem myśli ludzkiej. Podobnie podziwiamy cuda natury w świecie zwierząt. Są one odkrywane i badane przez sztaby naukowców całego świata. Godne podziwu są szczególnie cuda tworzone przez ludzi wybitnych w dziedzinie nauki, techniki, biologii, medycyny i w wielu innych dziedzinach, w tym również w sferach gospodarczych.
Wszystko to, co obejrzałem, próbowałem sobie przemyśleć na własny użytek i to był właśnie ten impuls, który kazał mi zastanowić się nad tym, co już wcześniej zapisałem w moich notatkach na własny użytek i nad tym czego jeszcze nie napisałem, a powinienem napisać.

W trakcie moich przemyśleń ciągle nasuwało się niezaprzeczalne stwierdzenie, że mimo wszystko, największym na świecie cudem natury jest właśnie samo życie, jako takie niezależnie kogo lub czego ono dotyczy. Jednak największym cudem natury jest niezaprzeczalnie pod każdym względem człowiek. Dlatego musiałem zadać sobie - jak sądzę – kilka istotnych pytań.

Skoro człowiek jest najważniejszy, to dlaczego tak mało poświęca się uwagi na jego wychowanie?
Dlaczego system wychowawczy i dydaktyczny w szkołach jest tak skostniały i nie stwarzający młodemu człowiekowi pełnych możliwości rozwoju? Takich możliwości rozwoju, które pozwalałyby mu nie tylko nadążać za ogólnym postępem w rozwoju państw przodujących, ale nawet ten rozwój w przyszłości wyprzedzać.

Takich "dlaczego?" można mnożyć w setki, ale z samego tylko mnożenia, jak wiadomo i tak nic nie wyniknie. Zatem zastanówmy się nad problemem wspólnie.
Jesteśmy narodem zorganizowanym, tak zwanym cywilizowanym. Mamy młode państwo demokratyczne o ustroju kapitalistycznym. Ale państwo to nic innego, - mówiąc w największym skrócie - jak tylko aparat ucisku. To jest taka jemioła żerująca na organizmie narodu.
Jest to tym dziwniejsze, że nasze państwo w osobach naszych polityków chyba zapomniało o swoim podstawowym obowiązku wobec narodu. Państwo bazując na wyzysku narodu, wcale nie dba o byt i jego rozwój. Politycy pamiętają o narodzie w czasie wyborów. Wtedy szermują wzniosłymi hasłami i obiecankami bez pokrycia. Natomiast po wyborach o wszystkim zapominają i korzystając z danych im przywilejów, załatwiają własne interesy. Państwo jest zatem przeciwieństwem tych maleńkich, ale mądrych stworzeń, jakimi są mrówki.

Nasze państwo troskę o przyrost naturalny i wychowanie młodego pokolenia złożyło wyłącznie na barki rodziców, którzy z powodu braku odpowiednich warunków materialnych nie zawsze temu zadaniu mogą sprostać. A co robi państwo w tym zakresie? Zwyczajnie nic, czeka na przyrost nowej siły roboczej, by móc ją wyzyskiwać tak, jak to robiono od zarania dziejów. Państwo zapomina, że w ten sposób podcina gałąź, na której siedzi. Mrówki robią to o wiele mądrzej. One wpierw mszyce hodują, a dopiero potem je doją!

Wygląda na to, że trochę zboczyłem z tematu, ale ja tylko tak z "troski", podobnie, jak pani Grzybowa, ta z "Plebanii". Kto ogląda ten serial, wie o co chodzi.
Dlatego drodzy rodzice, zabierając się za wychowanie swojego dziecka, musicie wiedzieć, że przygotowujecie je do życia w warunkach nie obecnych, ale tych, które dopiero nastąpią. Stoi więc przed wami pytanie, jakie te warunki będą i czy je potraficie przewidzieć? Jest to jedna z największych niewiadomych, którą musicie w jakiś sposób przezwyciężyć, zdając sobie sprawę z odpowiedzialności na was ciążącej wobec waszych dzieci. Jest to wasza odpowiedzialność za przygotowanie dziecka do życia w przyszłości, w przyszłych warunkach, które w zasadzie trudno jest z góry przewidzieć.

Państwo choć nie powinno tak postępować, to jednak, jak widzimy dokonuje wyboru. Może chcieć lub nie chcieć inwestować w przyszłość, w przyrost naturalny narodu, która to inwestycja dopiero po kilkunastu latach może zacząć się zwracać tworząc dochód narodowy, względnie może się nie zwrócić. Państwo może wybierać, ale rodzicom tego robić nie wolno.

Na rodzicach ciąży święty obowiązek nałożony przez podstawowe prawo natury. Otrzymałeś życie, więc musisz je również dać, aby pozostawić po sobie nowe pokolenie. Podejmując się tego obowiązku musimy jednocześnie zdawać sobie sprawę z faktu, że od samego początku, to jest od chwili poczęcia i później, tak w całym procesie wychowawczym dziecka, jak i w poszczególnych jego elementach składowych, zawsze nadrzędną rolę spełnia nie kto inny, jak tyko rodzice. To na nich spoczywa obowiązek takiego wychowania dziecka, aby w przyszłości mogli być z niego dumni. Powinni mieć również świadomość, że jest to ich odpowiedzialność obywatelska wobec narodu.

W rzeczywistości jednak nie zawsze tak jest. Jest wielu, którzy skutecznie w ten proces próbują się włączyć ze swoimi nakazami i zakazami. Rodzice na drodze spełniania swego rodzicielskiego obowiązku zamiast pomocy, napotykają tylko szereg trudności i ograniczeń.

Żyjemy już w 21 wieku, w czasach olbrzymiego postępu w nauce, technice i życiu gospodarczym. A czasem odnosi się wrażenie, że tkwimy w mrokach średniowiecza i Świętej Inkwizycji.
Bo jak można inaczej to rozumieć, gdy korzystanie ze zdobyczy tego postępu jest bardzo utrudnione, a często wprost niemożliwe. Mam tu namyśli wszystko to, co utrudnia rodzicom poprawne wypełnianie ich obowiązku rodzicielskiego i jednocześnie odpowiedzialności obywatelskiej wobec narodu za pełnowartościowy przyrost naturalny.

Przykładem niech będzie matka, której odmówiono przeprowadzenia badań prenatalnych i w wyniku tej odmowy musiała urodzić już drugie ułomne dziecko.
Gdy dodamy do tego takie stwierdzenia dotyczące aborcji, jak "Nikt nie ma prawa unicestwiać istnienia", a "Chorzy są bogactwem kościoła" oraz proces obumierania pozostałych embrionów przy zapładnianiu in vitro nazywanie uśmiercaniem dzieci i utożsamianie go z aborcją, to od razu wiemy z czym mamy do czynienia i do czego to prowadzi. Utrudnianie w przeprowadzaniu badań prenatalnych w wielu przypadkach skutkuje rodzeniem dzieci ułomnych z wrodzonymi wadami genetycznymi.

Nikt z normalnych ludzi nie może powiedzieć, że zakaz aborcji nie jest zakazem słusznym. Zakaz mordowania dzieci nienarodzonych musi być utrzymany, ale to wcale nie znaczy, że wszyscy kiedy tylko chcą i ile chcą mogą rodzić.
Potomstwo musi być wydawane na świat świadomie, a rodzice przed jego wydaniem muszą być uświadomieni, jakie pod tym względem ciążą na nich obowiązki, a przed całym narodem odpowiedzialność. Rodzice obciążeni różnymi wadami genetycznymi uniemożliwiającymi wydanie zdrowego potomstwa powinni mieć nawet urzędowy zakaz wydawania potomstwa, a już szczególnie wtedy, gdy tych wad genetycznych nie da się usunąć nawet na drodze terapii genetycznej.

Poruszane zagadnienie jest trudne, a w wielu wypadkach nawet bolesne. W wielu rodzinach mogą powstawać różne wątpliwości, każdy człowiek może mieć przecież na powyższy temat jakiś swój punkt widzenia, a tym bardziej kiedy dane zagadnienie może dotyczyć jego samego. Można również mieć zastrzeżenia, czy to nie narusza swobód obywatelskich zagwarantowanych obywatelom konstytucyjnie.
Otóż na pewno nie narusza. Interesy społeczne, narodu i państwa są wyższej rangi niż interes pojedynczego obywatela, a już tym bardziej, kiedy ten interes obywatela jest sprzeczny z interesami wyższej rangi i może zagrażać prawidłowemu rozwojowi narodu.
Ci, co mają inny pogląd niż przedstawiam, mogą do tego zagadnienia podejść z biblijnego punktu widzenia.
Rodz.27
27. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. (BT)
Wynika z tego, że człowiek jest stworzony na obraz Boga, a w innym wersecie czytamy:
5 Moj. 17:1
„Nie będziesz ofiarował Panu, Bogu swemu, cielca ani owcy, na których jest wada, jakikolwiek brak, gdyż jest to obrzydliwością dla Pana, Boga twego”. (BW)

Zatem stwierdza się, że Bóg lubuje w tym, co jest piękne i zdrowe. Bóg żądał, aby składane na ofiarę zwierzęta były jakości najwyższej, nie nosiły na sobie znamion jakichkolwiek wad wrodzonych czy nabytych. Wszystkie musiały być zdrowe i piękne, takie jakimi je Bóg stworzył.
Dlatego tym bardziej nie powinno mieć miejsca zapełnianie Ziemi niedorozwiniętymi i kalekimi dziećmi, rodzonymi przez rodziców mających wrodzone wady genetyczne lub inne wady będące wynikiem różnych kuracji leczniczych nie do końca zbadanych pod względem ich ubocznego działania na organizm ludzki.
Z przekazu biblijnego należy wnosić, że wszelkie wady wcale nie są Bogu miłe. Bóg jest przecież najwyższą doskonałością i człowieka stworzył właśnie na swoje podobieństwo.

W życiu człowieka nigdy nie wiadomo, jakie nieszczęścia lub kalectwa mogą go spotkać. Przykładem tego są wypadki drogowe, wszelkiego rodzaju kataklizmy, wypadki przy pracy itp. Wystarczająco dużo jest problemów życiowych, nieszczęść i cierpienia z tego powodu żeby jeszcze lekkomyślnie tworzyć nowe.
Dlatego też nie do pomyślenia jest stwarzanie warunków zmuszających rodziców do rodzenia dzieci niepełnosprawnych. Należy wprost przeciwnie, podjąć odpowiednie działania zabraniające wydawać potomstwo rodzicom, co do których już z góry jest pewność, że ich potomstwo odziedziczy po nich nieuleczalne wady genetyczne. Dotyczy to również osobników z głębokim niedorozwojem umysłowym.

Tymczasem nasi politycy zamiast solidnie wywiązywać się z podjętych przez siebie i nałożonych przez wyborców obowiązków, zajmują się rozgrywkami ze swoimi przeciwnikami. Politycy eliminują się nawzajem przy pomocy odpowiednich nie zawsze prawdziwych haseł. Wprawdzie nie można tego utożsamiać ze spalaniem na stosie, ale to nie zmienia faktu, że na jedno wychodzi, gdy się weźmie pod uwagę stosowane metody.
Czesław Suchcicki

Brak komentarzy: