czwartek, 24 stycznia 2008

"Za wolność naszą i waszą"

Mówi się, że każdy człowiek rodzi się wolny i jako taki ma niezaprzeczalne prawo do korzystania z całego dorobku kulturowego gromadzonego przez ludzkość na przestrzeni dziejów istnienia, jako dobra wspólnego, przyczyniać się do rozwoju cywilizacyjnego narodów i z osiągnięć tego rozwoju korzystać dla dobra swego i swoich najbliższych.

Są to stwierdzenia tak wzniosłe, że uważa się je za prawdziwe, ale jest to prawda tylko pozorna. Ci co w takie prawdy wierzą, sami siebie przez całe życie oszukują i nieświadomie lub świadomie oszukują innych narzucając również im swój punkt widzenia.
Są również i tacy, co nie wierzą w ich prawdziwość, ale chętnie posługują się nimi przy realizacji swoich własnych założeń i dążeń, których realizacja ma im przynieść korzyść.

Po dokładniejszym zastanowieniu się, dojdziemy do słusznego wniosku, że człowiek już na samym początku swego zaistnienia, gdy się rodzi, wcale nie jest wolny. Jest on dziedzicznie obciążony tym wszystkim, co otrzymuje w genach po swoich rodzicach. Trudno się tu nad tym całym bagażem rozwodzić. Wystarczy wspomnieć, że mogą to być różne choroby dziedziczne, charakter społecznie nieakceptowany, różne negatywne skłonności itp. Choć nie można zaprzeczyć, że tak samo dzięki swoim rodzicom może dziecko dziedziczyć po nich cały szereg cech dodatnich jeżeli tylko oni takimi cechami dysponują.

Jakby jednak na to nie patrzeć, dziecko otrzymuje to wszystko wbrew swojej woli, nie ma możliwości wyboru, jak również nie ma wpływu na dobór swoich rodziców.
Zwyczajnie będąc ich dzieckiem, staje się ich własnością. Nic w tym dziwnego, dziecko rodzi się nie z innej woli, jak tylko z woli swoich rodziców. Gdyby nie chcieli je mieć, mogli nie począć, a jeżeli już nierozważnie lub mimowolnie poczęli, to mogli ciążę usunąć, choć ostatnio prawo im tego zabrania. Już tych kilka przytoczonych faktów potwierdza, że rodzice są właścicielami dziecka. Nie upoważnia to jednak rodziców do postępowania z dzieckiem podmiotowo. Dziecko, jak każdy obywatel ma swoje ustawowo zagwarantowane prawa i rodzice łamiący te prawa mogą być tych praw rodzicielskich pozbawieni. W praktyce jednak różnie z tym bywa.

Wszystko to nie zmienia jednak niezaprzeczalnego faktu mającego doniosły wpływ na późniejsze życie dziecka. Dziecko nie dość, że dziedziczy po rodzicach różne nie zawsze pozytywne cechy, to następnie wychowując się w określonym środowisku zostaje przez nie dodatkowo odpowiednio ukształtowane.
Jedne dzieci wychowują się i wzrastają w dobrobycie, a inne we względnym dostatku lub nawet w skrajnej nędzy. Ale wszystko to jak widać nie jest ani ich zasługą, ani ich winą. Skoro jednak nie jest to ich wybór więc nie można mówić tu o jakiejkolwiek wolności.
Nim dziecko dojdzie do pełnoletności, jest w większości rodzin traktowane, jako własność rodziny. Dzieci muszą tak postępować, jak im nakazują rodzice, niezależnie od tego, czy jest to dla dzieci korzystne czy nie. Taka jest wola rodziców i nie ma dyskusji. W wielu rodzinach dzieci przeżywają istne piekło i zmuszone są często takie domy rodzicielskie opuszczać, ratując się ucieczką.
Do takich nadużyć ze strony rodziców należy zmuszanie do zbyt ciężkiej pracy, znęcanie się fizyczne i psychiczne, a niekiedy nawet (ostatnio modne słowo), występuje w rodzinie molestowanie seksualne. To już istna biblijna Sodoma i Gomora!

Jeżeli chcemy mówić o jakiejkolwiek wolności, to z przykrością trzeba stwierdzić, że na całym świecie prawdziwej wolności nigdy nie było, nie ma i nigdy nie będzie. Człowiek jest zawsze przez coś lub przez kogoś zniewolony. Jest tylko różnica, czy on to zniewolenie przyjmuje z własnej woli, czy też w jakikolwiek sposób fizyczny lub psychiczny jest przymuszony.

Dawniej marzeniem naszych przodków była możliwość szybowania w przestworzach, jak robiły to rzekomo wolne ptaki. Dziś te marzenia się spełniły, ludzie mają możliwość szybowania nawet takiego, o jakim się im nie śniło. Jednak ludzie wcale nie poczuli się bardziej przez to wolni, jak zresztą wolność ptaków była wtedy i jest dzisiaj tak samo mocno iluzoryczna.
Przeciwieństwem wolności jest zależność. Nie ma dzisiaj człowieka, który byłby od niczego lub nikogo zupełnie niezależny.

Wystarczającym na to przykładem niech będzie sama instytucja małżeństwa. Łączą się ze sobą dwie osoby płci odmiennej, początkowo zupełnie sobie obce, mające różne charaktery, różne usposobienia, ale za to mające wspólny cel. Chcą razem przejść przez życie i to sobie przyrzekają. Znaczy to, że jedno drugiemu będzie musiało w wielu wypadkach ustępować, godzić się nawet z tym, co wcale nie jest zgodne z jego punktem widzenia, nie jest po jego myśli. Trudno, jedno oddaje się drugiemu dobrowolnie w niewolę w imię realizacji wspólnego celu.
Zawsze tam, gdzie powstaje jakiś wspólny cel, a jak wspólny, to występują tam przynajmniej dwie osoby, wtedy kończy się wolność osobista. W każdym działaniu człowieka, zawsze występują jakieś zależności niekoniecznie międzyludzkie, i tam właśnie, w tym momencie wolność zostaje utracona.
Rzecz w tym, aby tę utratę umieć akceptować, wiedzieć, że w społecznym działaniu, wspólny cel jest ważniejszy od wolności osobistej. Byleby tylko ta utrata umownie mówiąc wolności, nie była osobiście zbyt dotkliwa. Na tym opiera się pojęcie tolerancji, której w dobrze pojętym własnym interesie trzeba starać się wcześnie nauczyć. Być tolerancyjnym, to znaczy między innymi, być dostosowanym do życia we współczesnym świecie.

Mam nadzieję, że w tym, co powyżej napisałem, w dość wystarczający sposób udowodniłem istnienie braku wolności osobistej człowieka, jako jednostki. W dalszych swoich rozważaniach spróbuję to samo udowodnić na płaszczyźnie nieco szerszej, dotyczącej narodu i państwa, z jednoczesnym uwzględnieniem różnego rodzaju wolności lub jej braku.

Przynajmniej z lekcji historii pamiętamy rozbiory Polski. Powinniśmy również dokładnie znać przyczyny rozbiorów, bo one są ważniejsze niż nawet same rozbiory. Z tym jednak bywa u nas gorzej. Lubimy bić się w piersi innych, ale nigdy we własne. Musielibyśmy wtedy przyznać się do własnych wad i błędów, a my niestety wolimy być narodem cierpiącym i użalać się nad swoim losem.
Organizowaliśmy powstania narodowe, biliśmy się o wolność Polski. Dziwiliśmy się, że chłop pańszczyźniany nie chce brać udziału w tych powstaniach. Ale nikt nie zastanowił się dlaczego?
Za jaką i o czyją wolność miał walczyć zniewolony chłop? Miałby o co walczyć, gdyby był uwłaszczony, gdyby przed rozbiorami żyło mu się lepiej niż po rozbiorach. Chłop wiedział jedno, że samymi hasłami wolnościowymi głodnych dzieci nie nakarmi. Uwłaszczenia nie doczekał się od państwa polskiego. Pańszczyznę zniósł car, więc komu i za co miał być wdzięczny chłop polski?
"Lalka" Prusa podniesiona do rangi obowiązkowej lektury szkolnej, czemu miała służyć, co miała pokazać i jaką świadomość miała kształtować? Wokulski chyba nie był zniewolony, jeżeli w tamtych warunkach jego przedsiębiorstwo handlowe mogło się tak obrze rozwijać.

W okresie międzywojennym wychowanie patriotyczne w szkołach było na najwyższym poziomie. Mimo w dalszym ciągu panującej nędzy na wsi polskiej, chłop polski w czasie ogłoszonej mobilizacji w 1939 roku, wykazał się największym patriotyzmem w obronie ojczyzny.
Nikt nie czekał na doręczenie karty mobilizacyjnej. Z chwilą usłyszenia o mobilizacji, porzucał pracę w polu i udawał się do punktu zbornego. Sam to widziałem na własne oczy i na samo wspomnienie za każdym razem kręci mi się łza w oku.

Niestety, tak wielki kapitał narodowy zawarty w patriotyzmie narodu został zaprzepaszczony. Dlaczego? Niech każdy odpowie sobie sam. Tak samo niech odpowie sobie na pytanie dlaczego i za co zginęło 200 tysięcy powstańców Warszawy? Jak i w jakim celu wykorzystano patriotyzm dziesiątek tysięcy dzieci, które zginęły w tymże powstaniu? O czym świadczy fakt wzajemnie zwalczających się różnych polskich organizacji w czasie okupacji? Za wszystkim stały różne interesy ludzi posługujących się przecież podobnymi hasłami wolnościowymi.

Dzieje setek tysięcy rodzin polskich nieskromnie przedstawię na przykładzie mojej rodziny.
Jak wszystkim wiadomo, w roku 1939 Polska zostaje napadnięta przez Niemcy i jednocześnie zdradzona przez swoich sojuszników. Osamotniona, bohatersko broni się do czasu, aż będący w zmowie z Niemcami Związek Radziecki zadaje jej ostateczny cios nożem w plecy.
Nasza rodzina przeżywa czarny okres. Najstarszy brat gimnazjalista wywieziony na Syberię. Ojciec będący początkowo w służbie narodu (od 1909 roku tajne nauczanie), potem w służbie państwowej, aresztowany przez NKWD (ostatecznie zginął w obozie hitlerowskim w Sztutthofie). Reszta rodziny też była wywieziona na Syberię (20.06. 1941). Obaj starsi bracia ochotniczo zostali żołnierzami. Jeden u Andersa walczył na Zachodzie, a drugi w 2 dywizji WP walczył na Froncie Wschodnim. Z tego co wiem nie zastanawiali się o co walczyli. Spełniali swój obowiązek wobec Ojczyzny. Tak byli wychowani. Za to Ojczyzna, (a raczej politycy w jej imieniu) dzieli swoich bohaterów na tych lepszych i tych gorszych w zależności, jaka opcja jest przy władzy. To smutne!

Niemcy wojnę przegrały, Polska wygrała, ale tylko pozornie. Niemcy są mocarstwem, a czym jest Polska i dlaczego? Przede wszystkim nasi zachodni sojusznicy z premedytacją zdradzili nas w 39 roku, a w 45 roku zrobili to ponownie rzucając nas w objęcia Stalina. Kraj został prawie całkowicie zniszczony, a ponadto od strony wschodniej okrojony o około trzecią część terytorium. Stolica była w gruzach i przepowiadano, że na jej odbudowę nawet stu lat będzie za mało. Zamiast w miarę normalnie się rozwijać, musieliśmy budować socjalizm. Ponadto w myśl hasła "proletariusze wszystkich krajów łączcie się", wspieraliśmy różne rewolucje w krajach zacofanych, a na użytek własnego narodu mówiliśmy, że nam na razie jest ciężko, ale za to naszym wnukom będzie lepiej, gdy zakończymy budowę socjalizmu.

Ostatecznie w roku 1989 pod wpływem nacisków związku zawodowego "Solidarność" i przy poparciu klasy robotniczej nastąpił bezkrwawy przewrót i kraj odzyskał niepodległość, wyzwolił się spod wpływów sowieckich. Nastał kapitalizm.
Ponownie odzyskaliśmy wolność, a tamtą z 45 roku nazywamy zniewoleniem. Mamy Trzecią Rzeczpospolitą i nową prawdziwą wolność, ale znowu nawet sami twórcy tej wolności twierdzą, że wcześniej byliśmy uzależnieni od Moskwy, a obecnie jeszcze bardziej jesteśmy uzależnieni od Brukseli. Nawet swoje niezawisłe ustawy musimy dostosowywać do ustaw Unii Europejskiej.
Mimo wszystko bajeczki o wolności będziemy opowiadać jeszcze długo, bo tęsknota za wolnością jest zakodowana w naszych genach i jak wiadomo, zawsze będziemy dążyć do tego, co jest dla nas z samej zasady nieosiągalne.

Wielu ludzi, szczególnie młodych tak bardzo tęskni i dąży do zaznania wolności, że pomaga sobie w tym celu zażywaniem różnego rodzaju narkotyków.
W efekcie zamiast tylko chwilowego poczucia tej namiastki wolności, popada często w pełne uzależnienie narkotykowe, z którego w większości przypadków już nigdy nie jest w stanie się wyzwolić. Na tym kończy się ich dążenie do wyimaginowanej wolności. Krótko mówiąc, w pogoni za iluzją - wpadają w egzystencjalną nicość.

W dawniejszych czasach dążenie do wolności przejawiało się w zupełnie inny sposób.
"Wolność - Równość - Braterstwo", to hasła widniejące w przeszłości na sztandarach ludzi walczących i oddających swoje życie za te sztandarowe ideały.
Większość z nich ginęła za coś czego nie zawsze rozumiała, ale była przekonana, że robi słusznie, bo taka wiara została w nich wpojona od samego dzieciństwa. Inni to robili na zasadzie owczego pędu.

Gdyby wiedzieli i rozumieli, że wolność i równość była nie dla wszystkich jednakowa, a braterstwo rodziło się tylko na polu walki i w czasie wspólnych działań, toby z pewnością nie poświęcali własnego życia dla nie zawsze do końca zrozumiałych celów, jakie przyświecały wodzom. W ostateczności tylko pod
przymusem. Tak również bywało.

Przykładem może być znany okrzyk czerwonoarmistów "za Rodinu, za Stalina!", gdy często w sposób masowy i nieuzasadniony ginęli oni w czasie Drugiej Wojny Światowej, bo taki był czasem tylko kaprys ich wodza.
Walczyli o wolność swojego narodu, swojego kraju, za to, że tak naprawdę tej wolności nie mieli, za to, że chcąc poślubić dziewczynę z innego kołchozu musieli mieć zezwolenie, za to, że bez zezwolenia nie mieli prawa przenieść się i mieszkać w innej miejscowości. W rzeczywistości za to właśnie na polach walki walczyli, ale ginęli zawsze za swego "umiłowanego" wodza - za Stalina!

Po powrocie z Syberii zauważyłem, że na jednym z pól są trzy kępy wybujałego zboża. Spytany właściciel pola stwierdził, że tam leżą zbyt płytko zakopani polegli żołnierze radzieccy . Czwarty ma swój grób między brzózkami na podwórzu pobliskiego sąsiada.
Na pewno w wojennych sprawozdaniach zanotowano „ propał biez wiesti”, a rodzinom wysłano zawiadomienie, że „poległ bohaterską śmiercią za ojczyznę”. A w rzeczywistości traktowane jest to tak, jakby oni tylko użyźnili naszą polską glebę.

Świat jest zbiorem różnych obiektywnych faktów i wydarzeń zależnych lub niezależnych od człowieka.
Patrzymy na nie i każdy z nas widzi po swojemu. Po swojemu to znaczy subiektywnie i nikt z nas nie jest w stanie zbliżyć się do prawdy obiektywnej z dwóch powodów: nie chce albo nie potrafi.
Problemy dnia codziennego jednego człowieka i te dotyczące szerszego ogółu społeczności są nieodłącznym zjawiskiem towarzyszącym człowiekowi od zarania dziejów. Były, są i będą dopóty, dopóki będzie istniał człowiek.
Czesław Suchcicki

Brak komentarzy: