sobota, 29 grudnia 2007

Problem do przemyślenia

Problem do przemyślenia!

Było to trzy lata temu. Słuchając radiowego kazania (9.5.04), błysnęło mi coś w głowie odnośnie problemu, który mnie intrygował od kilku lat. W wyniku wielu przemyśleń zrodziła się poniższa refleksja.

Nieśmiertelny Bóg stworzyciel nieba i ziemi, jedyny, ale w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty). Tajemnica Trójcy Świętej.
W ten sposób jedynego Boga zmieniono na Boga w Trójcy Świętej Jedynego. A wszystko tylko dlatego, że powstały takie sytuacje, które wymagały stosownego rozwiązania. Ludzie znaleźli się w sytuacji, której nie mogli zrozumieć i dalej nie rozumieją, ale przynajmniej mają wyjaśnienie poparte tajemnicą wiary. Jest dziesięć przykazań danych Mojżeszowi przez Boga na Górze Synaj, w których nakazuje Bóg, jak ludzie mają postępować, czego przestrzegać, aby żyć zgodnie z Jego wolą.

Człowiek modląc się, rozmawia z Bogiem, swoim Stwórcą. Przed wojną, jak pamiętam lud modlił się do Boga prosząc o zniszczenie wszystkich innych religii i wyznań poza religią chrześcijańską, aby "powstała jedna owczarnia i jeden pasterz". Pamiętam to doskonale, bo tak też modliła się razem cała nasza rodzina pod przewodnictwem ojca.

Obecnie takich modlitw już się nie zanosi przed oblicze Pańskie. Czego jest to wynikiem i dowodem? Zmieniły się czasy, czy ludzie zmądrzeli? Czy może Bóg się zdenerwował i powiedział: przestańcie głupole żądać ode mnie rzeczy niemożliwych. Skąd wiecie, że to właśnie wy jesteście lepsi od tych pozostałych? Poza tym, czy wy myślicie, że ja sam nie wiem, co mam robić? Że jest tak, a nie inaczej, to się w tym przejawia właśnie moja wola, taka ona jest i wam radzę pilnować swojego nosa, a nie próbować wpływać na zmianę mojej woli. (Tak to sobie wyobrażam reakcję Boga na nierozsądne modły).

Mimo tego, my ludzie dalej się modlimy: "Boże nie zważaj na grzechy nasze, ale na wiarę Twego Kościoła". Tak się modlimy. To znaczy, że nie przestrzegamy przykazań Boskich, grzeszymy, a Bogu radzimy, żeby nie zważał na grzechy nasze. Co to ma znaczyć?
Czyżbyśmy lepiej wiedzieli od Boga, co mamy robić i jak Bóg ma się do tego ustosunkowywać?

Mówimy "zważaj na wiarę Kościoła Twego", a kościół to przecież wszyscy zgromadzeni w wierze, czyli zważaj na wiarę taką, jaka ona jest przez ten kościół stworzona, czyli przez nas. Zatem w ten sposób Jedynego i Nieśmiertelnego, Wszechmocnego Boga chcemy sobie podporządkować. Przecież to czysta herezja i bezczelność!
Do czego doszliśmy, a raczej dochodzimy i co z tego może wyniknąć w przyszłości? Któż to może wiedzieć?

Podobnie inne zjawisko skłania do wnikliwego przemyślenia, zastanowienia się. Amerykanie postanowili zniszczyć dyktatora Saddama Huseina. Powodem jest on i jego państwo będące zalążkiem
niebezpieczeństwa zagrażającego światu wojną nuklearną i biologiczną z powodu nagromadzenia w Iraku dużych zapasów tej broni. Wcześniej w czasie wojny o Kuwejt mieli taką możliwość, ale tego nie zrobili. Obecnie wydali już ponad 600 miliardów dolarów, złapano, uwięziono i zlikwidowano dyktatora, a broni nuklearnej nie znaleziono. Nie ma pokoju. Konflikt dalej trwa, giną ludzie po obu stronach. Ostatnio wyasygnowano na ten cel dalszych 70 miliardów dolarów.

Do Iraku powracają uchodźcy sprzed 20.lat gotowi teraz do przejęcia władzy. Niektórzy nasi komentatorzy w mediach wprost pytają, jaką ci powracający Irakijczycy po tylu latach nieobecności mogą mieć znajomość kraju i wiedzę o rządzeniu?
W odpowiedzi na to pytanie można tak samo zapytać, a jaką wiedzę mieli nasi po 1989 roku, gdy tworzyli władzę i zabierali się za rządzenie krajem?

Dywizja naszego wojska jest w Iraku z misją stabilizowania warunków życia w tym kraju i stopniowego przekazywania władzy Irakijczykom. Jak mogą stabilizować, jeżeli w obawie przed terrorystami irakijskimi chronią się zgromadzeni w obozach wojskowych, a na zewnątrz wyjeżdżają tylko w wozach opancerzonych. Natomiast dziennikarze nie mający takich wozów i broni, giną od kul terrorystów i wracają do kraju w trumnach.

Jak mogą przekazywać władzę, której przecież sami nie mają? Takie pytania są aktualne i uzasadnione. Jednym słowem każdy pretekst do robienia czegoś, co jest w naszym interesie bywa dobry, a czy jest on prawdziwy, to już nie jest takie ważne.
Wystarczy, że w mniej lub bardziej wiarygodny sposób potrafimy go uzasadnić. Pamiętajmy jednak, że wszystko to robi nie kto inny, jak tylko ten jedyny na świecie potężny i wszechmogący, ale tylko człowiek,
który jest przekonany o swojej sile i potędze. Zapomina on tylko o jednym, że na świecie nic nie jest wieczne i wszystko ma swój określony czas trwania. Czesław Suchcicki

Brak komentarzy: