sobota, 29 listopada 2008

Nasza narodowa szopka

Przy wtórze orkiestry niemożności w naszej szopce wciąż grają swoje role stworzone przez nas kukiełki, które wg osobistych potrzeb i na własny użytek sami teraz tworzą sobie coraz nowsze role.
W tle do wtóru tańczą czarownice na scenie, też przez siebie wyczarowanej. Tym działaniom towarzyszy głośne ujadanie różnej maści zwierzątek próbujących przedstawiać swoje subiektywne racje. Natomiast osłupiałe społeczeństwo nic nie mogąc z tego zrozumieć, tylko przygląda się tym turniejowym harcom, od czasu do czasu próbując nieśmiało manifestować swój nic nie znaczący sprzeciw.
Pomieszała się nam demokracja z despotyzmem, prawa obywatelskie z obowiązkami i zwykłe chciejstwo z realnymi możliwościami. Jednym słowem zatraciliśmy poczucie czasu i rzeczywistości. Wszystko nam się pomieszało i poplątało.

Pośród wielu różnych incydentów, wywołana przez media wrzawa wokół incydentu granicznego w Gruzji z udziałem naszego prezydenta jest sztuczna i nieuzasadniona. Przez kilka dni setki mniej lub bardziej kompetentnych osób wypowiada się w tym zakresie, a żadna z nich nie była na miejscu i nie ma wiarygodnych informacji, więc nic nie wie , a udziela w mediach wywiadów i na swój subiektywny sposób komentuje zajście. Kilka osób, które tam były też prawie nic nie wiedzą, bo jak twierdzą, było ciemno i prawie nic nie było widać. Wobec tego można mniemać, że w całym tym incydencie, w jego omawianiu, nie chodziło o fakty, tylko o rozgrywkę polityczną zainteresowanych stron.

A trzeba też z naciskiem powiedzieć, że nie jest rolą naszego prezydenta osobiste sprawdzanie realizacji pokojowych porozumień na granicach Gruzji. Z tego wynika wniosek, że można było w kilku zdaniach cały problem opisać, wyjaśnić i skomentować. Niestety, wywołaną wrzawą nie tylko niczego się nie wyjaśniło, a wręcz przeciwnie, wytworzyło się zamęt w polityce międzynarodowej i w sposób nieprzemyślany, właściwie na nic wydano setki tysięcy złotych ze społecznej kasy. Tak wygląda nasza nieprzemyślana polityka zagraniczna prowadzona przez ludzi ze świecznika przy wtórze też naszych bełkotliwych mediów.

Minęło już kilka dni, a w radiu odbywa się ciąg dalszy dziennikarskich bredni opartych na niedorzecznych rozmowach wokół granicznego incydentu na granicy gruzińskiej z udziałem naszego prezydenta.
Tu mi się przypomniała sprzed kilku tygodni bardzo podobna rozmowa w radiu, gdy odpowiedzialny redaktor w dyskusji na temat ostatniego filmu Wajdy pt. "Katyń" wydaje taką oto opinię: "Ja wprawdzie filmu nie oglądałem, ale na podstawie wypowiedzi moich znajomych, którzy go oglądali uważam, że na Zachodzie on się nie przyjmie". Jeżeli to nie jest urabianie opinii publicznej, to jest wrogą propagandą, jakby powiedzieli aparatczycy z czasów PRL-u.

Miliony ludzi naszego polskiego społeczeństwa codziennie wsłuchuje się w głosy, (jakby z zaświatów) nadawane na falach PR lub ogląda "gadające głowy" z ekranów TVP. W wyniku tego naród jest już do tego stopnia otumaniony, że zupełnie stracił orientację, co jest dla niego dobre, a co złe. Co jest prawdą, a co jest oszustwem lub kpiną ze słuchaczy i widzów. Czysta medialna paranoja!
Wszystko to robią wyżej wspomniane "gadające głowy" za nasze społeczne pieniądze. Zatem nasuwa się tu uzasadnione pytanie: do czego potrzebna jest polskiemu podatnikowi taka, zresztą nierzetelna wiedza? Podatnikowi, który ledwie wiąże koniec z końcem!

Innym zagadnieniem jest bezmyślne szafowanie społecznymi pieniędzmi w celu zdobycia poklasku określonej grupy społecznej, nie zwracając uwagi na to, że takie postępowanie tylko jeszcze bardziej pogłębia społeczny chaos.
Z jednej strony utrudnia się często uzasadnioną aborcję, czego wynikiem są dwa aspekty. Po pierwsze, rodzą się dzieci obarczone wadami genetycznymi, co jest tragedią rodzinną (i nie tylko), na całe życie. Po drugie powstają z konieczności warunki do pokątnego wykonywania aborcji w nieprzystosowanych do tego warunkach przez niefachowców, co też często grozi danym kobietom w przyszłości podobną tragedią w postaci ich bezpłodności.

W tym wypadku bezpłodnym kobietom medycyna oferuje zapłodnienie in vitro. Na to nie zgadza się Kościół. Natomiast nasz rząd obiecuje pokrywanie wysokich kosztów takiego zabiegu z funduszy społecznych. A co na to społeczeństwo? Społeczeństwo twierdzi, że są ważniejsze potrzeby, na które brak pieniędzy, a kobiety, które wcześniej w niefrasobliwy sposób naraziły się na bezpłodność, a teraz koniecznie chcą mieć dzieci, to są w kraju tysiące dzieci czekających na adopcję lub jeśli koniecznie chcą być sztucznie zapłodnione, to niech to robią, ale na własny koszt.
Ciekawe kiedy nareszcie zwycięży zdrowy rozsądek? Kiedy będziemy mieli w kraju jakiś ład i porządek? Kiedy nasi politycy i parlamentarzyści zaczną rozsądnie myśleć o naszym państwie i narodzie?

Brak komentarzy: