niedziela, 11 lutego 2018

Wymiar sprawiedliwości

Ostatnio mamy w kraju wiele szumu związanego z wprowadzanymi zmianami w resorcie sprawiedliwości przez aktualnie rządzącą partię. Tym zajęła się nawet Unia Europejska strasząc Polskę karami za łamanie praworządności. Nie mnie rozstrzygać, która ze stron ma rację. To sprawa dla prawników i polityków. Natomiast ja w związku z zaistniałą sytuacją, pragnę tylko wyrazić mój osobisty pogląd na temat wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju.

Z prawem i wymiarem sprawiedliwości stykamy się już od Adama i Ewy czyli od samego początku zaistnienia.
1 Moj. 3:22-23
22. I rzekł Pan Bóg: Oto człowiek stał się taki jak my: zna dobro i zło. Byleby tylko nie wyciągnął teraz ręki swej i nie zerwał owocu także z drzewa życia, i nie zjadł, a potem żył na wieki!
23. Odprawił go więc Pan Bóg z ogrodu Eden, aby uprawiał ziemię, z której został wzięty. (BW)
W powyższym cytacie mamy do czynienia z pierwszą karą, jaką człowiek poniósł za niepodporządkowanie się obowiązującemu prawu.

Prawo, to dziedzina (wynalazek) ludzi żyjących z cudzej niewiedzy, czasem z cudzego nieszczęścia. Jest ono przez tych ludzi zwanych prawnikami tak interpretowane, aby ze społeczeństwa wydusić dla siebie, jak największe korzyści. Aby to było możliwe, stanowione prawo jest formułowane w tak zawiły sposób, aby właśnie nikt inny tylko prawnicy je mogli zrozumieć i zależnie od sytuacji odpowiednio interpretować. W takich przypadkach następuje nawet konkurencja pomiędzy samymi prawnikami, kto w tym prawie jest bieglejszy, kto łatwiej potrafi przekonywać.
Przekonać to nie znaczy mieć rację, wystarczy aby przeciwnik uwierzył, albo był zmuszony do uwierzenia, że właśnie tak jest w rzeczywistości, jak mu to zostało przedstawione. Prawnicy to hermetyczny klan ludzi zajmujących się na co dzień prawem.

Drugą kastą żerującą na społeczeństwie są politycy. Oni zasiadając w parlamencie powinni tworzyć prawo służące dobru społeczeństwa i państwa. Ponieważ wiadomo, że każde państwo jest aparatem ucisku, więc nic dziwnego, że w tworzonym przez nich prawie często występują sprzeczności. Ponadto często zdarza się, że tworzone przez polityków prawo tylko pozornie odpowiada potrzebom społeczeństwa lub państwa. W rzeczywistości tworzą oni często takie prawo, które odpowiada tylko ich doraźnym potrzebom. Wykorzystują przy tym prawników, jako ekspertów, a ci przecież też mają własne interesy i w efekcie powstają takie buble, z których normalny człowiek nic nie jest w stanie zrozumieć.

Ustawy pisane są nie tylko językiem niezrozumiałym, ale wręcz językiem bełkotliwym, dlatego nic dziwnego, że nawet prawnicy tkwiący na co dzień w tym bełkocie, nie dają sobie z nim rady. Jako przykład niech posłuży tu cytat z projektu prawa prasowego: „Dziennikarz nie narusza prawa stosując obserwację uczestniczącą jako swego rodzaju eksperyment poznawczy”. Czy to nie bełkot?
Z problemami związanymi ze zrozumieniem prawa i tak zwanej sprawiedliwości spotykano się już w czasach biblijnych. Poniżej przykład.
“Noe, który był rolnikiem, pierwszy założył winnicę. Gdy potem napił się wina, upił się i leżał odkryty w namiocie swoim. A Cham, ojciec Kanaana, zobaczył nagość ojca swego i opowiedział o tym poza namiotem obu braciom swoim”....(Semowi i Jafetowi). ....”A gdy Noe obudził się po upiciu się winem i dowiedział się, co mu uczynił jego najmłodszy syn, rzekł: niech będzie przeklęty Kanaan, niech będzie najniższym sługą braci swoich!”......

Co za dziwne nieporozumienie. Dlaczego Noe nie przeklął swego syna Chama, bo to przecież on widział nagość swego ojca w stanie upojenia winem, ale przeklął jego syna Kanaana, czyli swojego wnuka, który przecież w tym widowisku udziału nie brał. Na czym więc w tym przypadku ma polegać sprawiedliwość i jaką rolę ma spełniać nałożona kara? Zupełnie jak w przysłowiu, „kowal nabroił, a Cygana powiesili”.

To zrozumiałe, że każdy człowiek na „biblijne prawo i sprawiedliwość” ma prawo mieć swój własny punkt widzenia. Z jednej strony mamy przykazanie „nie zabijaj”, z drugiej natomiast mamy na to biblijne przykłady, kiedy ludzie mocno się upodlili, a wiadomo że ludzie już ze swej natury mają do tego skłonności, i ich wizerunek zbyt mocno zaczął się różnić od pierwotnego wizerunku Boga, wtedy Bóg zesłał potop i zniszczył nie tylko całą ludzkość, ale również wszystko, co tylko na Ziemi żyło. W czasie późniejszym, gdy wśród mieszkańców Sodomy i Gomory nastąpiło łamanie prawa, rozwiązłość seksualna i powszechne zepsucie, wtedy Bóg zesłał na nich ogień i oba miasta zniszczył doszczętnie. Inaczej mówiąc Bóg też zabijał, bo taka była wyższa konieczność. Tak mówi o tym Biblia. Dlatego zacytuję ten werset.
Rdz 9:6
„[Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, bo człowiek został stworzony na obraz Boga”. (BT)

Tymczasem człowiek w swoim zadufaniu, będąc ustawodawcą, jakby chciał powiedzieć, Boże jestem lepszy od ciebie, Ty karzesz śmiercią, a ja tę karę śmierci znoszę. Może to tylko zwykła asekuracja, może ustawodawca przewidując, że jak inni ludzie, jest przecież człowiekiem ułomnym i różne rzeczy mogą się mu w życiu przydarzyć, zabezpiecza się, by sam kiedyś nie został zgładzony. W takim razie narodzie sam tego chciałeś, przecież wybrałeś takich swoich przedstawicieli, jakich chciałeś. Zatem słuszne jest twierdzenie, że masz taką władzę na jaką zasługujesz.

Jeżeli profesor prawa twierdzi, że nie wolno karać śmiercią, bo życie jest najwyższym dobrem człowieka, to chyba nie rozumie co mówi, bo przecież zbrodniarz mordując człowieka, pozbawił go tego najwyższego dobra i za to profesor, jakby w nagrodę chce zbrodniarzowi zapewnić dożywotnie beztroskie utrzymanie w więzieniu na koszt społeczeństwa. (aud. PR I PR 30.01.2001). Tego właśnie społeczeństwa, które w tym samym czasie musi głodować z powodu braku pracy. Miliony bezrobotnych głodują, chyba tylko po to, aby państwo między innymi mogło utrzymać przy życiu zbrodniarza, który zamordował człowieka, a czasem wielokrotnie gwałcił i mordował.
Utrzymuje się przy życiu zbrodniarza, którego miesięczny koszt utrzymania w więzieniu przy zaostrzonym rygorze wynosi nawet do 19 tysięcy zł miesięcznie!, a zwykłego złodziejaszka czy tego, co nie płaci alimentów – 3000zł. Tymczasem emerytowi musi wystarczyć 500 złotych, a niejednemu pracującemu 1000 złotych musi wystarczyć na utrzymanie całej rodziny. To nie jest prawo, to szczyt głupoty wybrańców ludu wyrażony w ustawie.
Stąd ta nasza zagmatwana rzeczywistość. Zbrodniarz mordujący z premedytacją, bywa nawet wypuszczany z więzienia na przepustki. W tym czasie dokonuje dalszych gwałtów i morderstw. Potem odpowiednie służby bawią się w jego poszukiwanie, a cały naród musi pokrywać koszty tej bezmyślności.

Spróbujmy zastanowić się nad takim przykładem. Młody mężczyzna zostaje wcielony do wojska. Służenie ojczyźnie i obrona narodu w razie zagrożenia, do oddania życia włącznie, to jego święty obowiązek, a zarazem zaszczyt. Jest do tego odpowiednio szkolony. Za dobrą służbę w czasie jej trwania może otrzymywać przepustki i urlopy. Na wyżywienie żołnierza ustalana jest określona stawka dzienna.
A teraz inny przykład. Każdy przestępca, który złamał prawo lub będący nawet mordercą, zostaje złapany, osądzony i osadzony w więzieniu. Według tego, co pokazują media, siedzi w celi, ogląda telewizję, może nawet studiować. Też jak żołnierz, za dobre sprawowanie otrzymuje przepustki, podczas których dokonuje dalszych przestępstw. O zgrozo! Odsiaduje karę za przestępstwo i otrzymuje przepustki, tak samo jak żołnierz za dobre sprawowanie. Jak się to wszystko ma do siebie, szczególnie gdy porównamy wojsko z więzieniem i rolę, jaką ma spełniać każda z tych instytucji? Stawkę żywieniową więzień ma czasem nawet wyższą od stawki żołnierza. (Tak przynajmniej podają media). Wszystko to odbywa się pod czujnym okiem obrońców praw człowieka.

Dlaczego więzień nie pracuje, nie zarabia na pokrycie kosztów jego pobytu w więzieniu, nie zarabia na utrzymanie swojej rodziny, dlaczego nie zarabia na zadośćuczynienie dla ludzi przez niego pokrzywdzonych? Obrońcy istniejącego stanu powiedzą, że nie ma dla więźniów pracy, bo jest w kraju bezrobocie. Wśród innych pokutują jeszcze hasła socjalistyczne, że „pracą nie można nikogo karać, bo praca jest zaszczytem”. To już nic innego, jak tylko szczyt głupoty i hipokryzji. Praca może być jednym i drugim, ale nie każda praca, nie dla wszystkich i nie w każdych warunkach. Są również ludzie, dla których praca jest nawet hańbą. Oni wolą żyć na koszt społeczeństwa.
A może to między innymi dlatego jest bezrobocie, bo takie mamy prawo, takie mamy wychowanie, takie mamy sposoby rządzenia. W takim razie w czasie, gdy jest bezrobocie, kiedy miliony porządnych ludzi nie mogą pracować, aby utrzymać swoje rodziny, to w imię czego podatnicy i całe społeczeństwo musi dodatkowo utrzymywać zbrodniarza osadzonego na dożywocie, którego zresztą po 20 latach zwalniają warunkowo i on po wyjściu dalej robi to samo za co był osadzony.

Czy utrzymywanie zbrodniarza jest ważniejsze od stworzenia warunków do pracy i życia dla porządnych i uczciwych obywateli? Miliony ludzi są w stanie ciągłego stresu w obawie o własne mienie i życie. Ale obrońcy praw człowieka tego nie widzą, oni z uporem bronią złodziei, bandytów i zbrodniarzy, aby się im nie daj Boże nie stała krzywda. Bo jak inaczej można interpretować zniesienie kary śmierci, wyposażanie cel więziennych w telewizory, wydawanie więźniom przepustek, utworzenie w więzieniach izb intymnych spotkań i podobnych udogodnień? Stawiane tutaj pytania są w zasadzie chyba zbyteczne. Wszystko wynika z istniejącego prawa, a prawo mamy takie, na jakie zasługujemy.
Nieletni przestępcy

Istniejący system prawny i wymiar sprawiedliwości mają pośredni wpływ na efekty systemu wychowawczego młodzieży. O tym świadczą fakty. Ostatnio coraz częściej w mediach przewija się zagadnienie tworzących się band podrostków znęcających się nad innymi podrostkami. Ponieważ są niepełnoletni nie można ich zamykać, poza tym więzienia są przepełnione, a w przypadku osadzenia w nich małolatów, oni jeszcze bardziej się zdemoralizują. Jest na to sposób, ale należy zmienić ustawodawstwo wzorując się na Piśmie Świętym.
To zrozumiałe, że każdy człowiek na „biblijne prawo i sprawiedliwość” ma prawo mieć swój własny punkt widzenia. Z jednej strony mamy przykazanie „nie zabijaj”, natomiast z drugiej strony mamy przykład, że Bóg też zabijał, bo taka była wyższa konieczność. Tak mówi o tym Biblia. Dlatego jeszcze raz zacytuję ten werset.
Rdz 9:6
„[Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, bo człowiek został stworzony na obraz Boga”. (BT)

Zatem zabójstwo powinno być karane śmiercią, jak również recydywiści z najcięższymi przestępstwami, jako nie nadający się do życia w społeczeństwie, też powinni być tak karani. Dla mniejszych przewinień powinna być stosowana odpowiednio ciężka praca, celem pokrycia kosztów utrzymania w więzieniu i utrzymania rodziny. Tymczasem jest ogólnie źle, bo dotychczasowe prawo twierdzi, że nie wolno karać nawet pracą, uzasadniając tym, że praca jest zaszczytem.
Natomiast jeśli chodzi o młodzież znęcającą się fizycznie, to wystarczy zastosować karę dostosowaną do wielkości przewinienia, więc należy ją karać podobnie. Jeśli żadne wcześniej stosowane metody nie pomagają to należy zastosować odpowiednią liczbę batów na gołą dupę. To będzie sprawiedliwe i zgodne nawet z prawem Bożym.

2 komentarze:

Unknown pisze...

Szanowny Panie Czesławie, w odniesieniu do postawy biblijnego Chama i Kanaana, pozwolę sobie zacytować fragment pewnej publikacji: „1. Wnuk Noego, wymieniony jako czwarty syn Chama (Rdz 9:18; 10:6; 1Kn 1:8). Praojciec 11 plemion, które z czasem osiedliły się u wsch. wybrzeży Morza Śródziemnego, między Egiptem a Syrią. Dlatego tereny te nazwano „ziemią Kanaan” (Rdz 10:15-19; 1Kn 16:18; zob. poz. 2).

Noe, któremu kiedyś zdarzyło się upić, po wytrzeźwieniu przeklął Kanaana, proroczo zapowiadając, że stanie się on niewolnikiem zarówno Sema, jak i Jafeta (Rdz 9:20-27). Ponieważ sprawozdanie wspomina jedynie, że „Cham, ojciec Kanaana, zobaczył nagość swego ojca i na zewnątrz zaczął o tym opowiadać dwom swoim braciom”, powstaje pytanie, dlaczego przeklęty został Kanaan, a nie Cham. Jak czytamy w Rodzaju 9:24, Noe po wytrzeźwieniu dowiedział się, „co mu uczynił jego najmłodszy syn”. Przypis do tego wersetu w przekładzie Rotherhama wyjaśnia: „Z pewnością był to Kanaan, a nie Cham: Sem i Jafet za swój szacunek zostają pobłogosławieni; Kanaan za jakąś niewymienioną nikczemność jest przeklęty; Cham za lekceważenie zostaje zlekceważony”. Podobnie w żydowskiej publikacji The Pentateuch and Haftorahs (red. J. H. Hertz, Londyn 1972, s. 34) zasugerowano, że ta krótka wzmianka „odnosi się do jakiegoś odrażającego postępku, w który widocznie był zamieszany Kanaan”. Dalej zauważono, że hebrajskie słowo przetłumaczone w wersecie 24 na „syn” może oznaczać „wnuk”, po czym dodano: „Najwyraźniej chodzi tu o Kanaana”. Także w dziele The Soncino Chumash (red. A. Cohen, Londyn 1956, s. 47) można przeczytać, że zdaniem niektórych Kanaan „dopuścił się na [Noem] jakiejś sprośności” i że wyrażenie „najmłodszy syn” odnosi się właśnie do niego, gdyż był najmłodszym synem Chama.

Oczywiście są to przypuszczenia, ponieważ Biblia nie zawiera żadnych szczegółów dotyczących roli Kanaana w tym występku przeciw Noemu. Niemniej o jakimś udziale Kanaana najwyraźniej świadczy to, że niespodziewanie wymieniono go tuż przed relacją o upiciu się Noego (Rdz 9:18), oraz to, że o Chamie powiedziano w tym sprawozdaniu: „Cham, ojciec Kanaana” (Rdz 9:22). Rozsądny wydaje się też wniosek, iż zwrot „zobaczył nagość swego ojca” może odnosić się do jakiegoś nadużycia seksualnego lub wynaturzonego występku ze strony Kanaana. Gdy w Biblii czytamy o ‛odsłonięciu’ lub ‛zobaczeniu’ czyjejś nagości, na ogół chodzi o kazirodztwo lub inny niemoralny czyn (Kpł 18:6-19; 20:17). Niewykluczone zatem, że Kanaan w jakiś sposób wykorzystał lub próbował wykorzystać nieprzytomnego Noego, a Cham, choć o tym wiedział, nie zapobiegł występkowi lub nie ukarał winowajcy. Na domiar złego powiedział o wszystkim swym braciom, ściągając hańbę na Noego.”

Czesław pisze...

Być może tak było. Same zawiłości w domysłach. Niech tak już zostanie.