czwartek, 8 lutego 2018

Człowiek - cyniczny hipokryta



Mamy styczeń 2018 roku. Wielki szum nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie na temat hodowli zwierząt futerkowych. Wszystko to odbywa się pod wpływem ludzi skupionych w organizacjach obrońców zwierząt. Proponuje się wprowadzenie europejskiej ustawy zabraniającej hodowli i chowu zwierząt futerkowych z przeznaczeniem ich skór do produkcji futer.
W rzeczywistości wszystkie te działania nie są powodowane ochroną zwierząt, a przyświeca im zupełnie co innego. Jest to skutek działania polityki i światowego biznesu, a ci działacze są tylko tego biznesu marionetkami. Polska obecnie w światowej hodowli zwierząt futerkowych, po Danii zajmuje drugie miejsce. Odbiorcami skór z tych zwierząt jest Zachód i Azja.

Proponowany zakaz hodowli można uzasadnić również tym, że futra są ubiorem bogaczy i państwowych złodziei wzbogaconych na wyzysku mas pracujących, więc taka hodowla jest zbyteczna, nie ma społecznego uzasadnienia. Ale takie uzasadnienie jest obecnie nie do zaakceptowania z politycznego punktu widzenia.
W Polsce przygotowują się już do debaty sejmowej na temat zakazu hodowli. W mediach widoczne jest pogrywanie na uczuciach w rodzaju „zwierzęta błagają o litość”, a to nabiera już zupełnie innego znaczenia. A jakiego, łatwo się domyślić. Skoro musimy podporządkować się unijnym dyrektywom, to przynajmniej wykorzystajmy to z pożytkiem dla własnych interesów na przyszłość.

Przez setki lat ludzie ubierali się w kożuchy i futra i nikomu nawet nie przychodziło na myśl zakazywanie stosowania takiego ubioru. Co się stało, że tak nagle znaleźli się ludzie, którym wydaje się, że przez taki zakaz, oni staną się rzeczywistymi obrońcami zwierząt? Dlaczego nie występują z propozycją zaprzestania hodowli owiec? Przecież z ich skór też szyte są kożuchy. W podobnej sytuacji są świnie, z tą tylko różnicą, że one są hodowane z przeznaczeniem na mięso. Dlaczego obrońcy ich nie bronią, jak również nie bronią wielu innych zwierząt? A kury to co? Nie są one takie same stworzenia boskie?

Chronić należy zwierzęta przede wszystkim przed cierpieniem, a tych, co ten ból im zadają, należy surowo karać. A ileż to cierpień ludzie często zadają swoim zwierzętom domowym? Czemu ci obrońcy tym problemem tak mało się zajmują?
Największym zagrożeniem dla zwierząt żyjących w stanie dzikim jest kłusownictwo. Zwierzę złowione za pomocą wnyka obojętne jakiego typu i rodzaju, przysparza zwierzęciu ogromnych cierpień z powodu bólu, a jeżeli we wnyku pozostaje ono przez dłuższy czas, to w końcu ginie z głodu. Kłusownictwo powinno być ustawowo zabronione, a kłusownicy powinni ponosić wysokie kary. Jeżeli obrońcy zwierząt rzeczywiście chcą bronić zwierzęta, to niech pilnują, aby w czasie ich hodowli nie działa się im krzywda. Poza tym do ich dyspozycji są tysiące bezdomnych kotów i psów, tych najbliższych przyjaciół człowieka. Przecież to jest światowy problem. Kto i w jaki sposób ten światowy problem rozwiąże?

Brak komentarzy: